Wrocław. Zwrócił uwagę konduktorom bez maseczek. Kazali mu "wypier*"

Sytuacja miała miejsce w środę 16 września w porannym pociągu linii Wrocław-Międzylesie. Dziennikarz i fotograf Filip Springer zauważył, że konduktorzy w uniformach Polregio mimo obowiązku zasłaniania ust i nosa jadą bez maseczek.

Kiedy zwrócił mężczyznom uwagę, że powinni zasłonić usta i nos, ci, nie przebierali w słowach. - Usłyszałem, że jestem wariatem, że na Dolnym Śląsku jest mało zakażeń i że łatwiej pod samochód wpaść niż się zakazić. I że jak mi nie pasuje, to mam wypier* do innego wagonu – relacjonował na Facebooku dziennikarz.

Springer nie dał za wygraną. Kiedy do pociągu weszli pracownicy Straży Ochrony Kolei, poprosił ich, aby zwrócili uwagę konduktorom. Interwencja poskutkowała, ale tylko na chwilę. Pracownicy Polregio włożyli maseczki, jednak tuż po tym, jak funkcjonariusze SOK opuścili wagon, maseczki znikły z twarzy konduktorów.

Gazeta Wyborcza ustaliła, że Polregio rozpoczęło postępowanie w sprawie pracowników i zabezpieczyło nagranie z monitoringu w pociągu.

- Stanowczo podkreślamy, że nie ma w Polregio miejsca na ignorowanie zasad bezpieczeństwa, w tym obowiązującego reżimu sanitarnego, zarówno przez pracowników drużyn konduktorskich, jak i pasażerów – mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" rzecznik Polregio.

- Bezpieczeństwo, także w odniesieniu do trwającej pandemii, jest dla nas najważniejsze i od początku pandemii bardzo pilnujemy, żeby nasze drużyny konduktorskie niosły jak najlepszy przykład właściwego, bezpiecznego zachowania – podkreślił rzecznik.