Wrocław. Za brzdącem brzdąc. Baby boom w zoo
Zwierzętom posłużył czas izolacji. Niebywały urodzaj narodzin w ostatnich miesiącach świadczy, że dobrze wykorzystały czas spokoju. Od początku wiosny aż 160 zwierzęcych bobasów pojawiło się na świecie.
To spora koncentracja. Cieszy to, że wiele z tych maluchów to gatunki zagrożone wyginięciem. Nie od razu będzie je można zobaczyć. Noworodki muszą być odchowane, uniezależnić się od samic, by mogły pokazywać się na wybiegach, koło których pojawiają się odwiedzający.
Zoo wzbogaciło się więc około o nowych podopiecznych z 80 gatunków. Na świat przyszły między innymi pingwiny przylądkowe i boa kolumbijskie, takiny złote, mary patagońskie. Mamy też nowego madagaskarskiego lemura katta, urodził się także manat. Światło dzienne pod koniec maja zobaczyły bielaki - zające rzadko już spotykane na wolności.
Rozmnożył się też gekon henkela, muflon, kangur rudy, jeżozwierz indyjski. Jest też przeuroczy ssak kopytny z rodziny antylop, którego ślady pobytu na ziemi znaleźli archeolodzy w Tanzanii, wykopaliskach stanowisk sprzed 3,5 milionów lat.
Ciekawym zwierzątkiem, które zasiliło wrocławski żłobek w zoo jest sitatunga sawannowa, ssak parzystokopytny spotykany - zgodnie z nazwą - na afrykańskich sawannach i porozumiewający się między sobą szczególnym głosem jak na zwierzęta z rogami i kopytami - szczekaniem.
Wrocławski Ogród Zoologiczny. Zaglądajcie
Warto zajrzeć do zoo. Jest już otwarte i gorąco zaprasza wszystkich gości. Pandemia sprawiła, że przez wiele tygodni nie było prawie żadnych wpływów z biletów. Wielu wrocławian i fanów zoo w całej Polsce, w geście solidarności z placówką kupowało vouchery, które można wykorzystać w przyszłości.
Zanim w ogrodzie pojawią się znów tłumy turystów z całej Polski i z Europy i trzeba będzie godzinami stać w kolejce do Afrykanarium, dobrze jest zaplanować sobie wizytę w tym wspaniałym miejscu już teraz.