Wrocław. Smutny koniec historii Aresa. Zwierzę katowane przez 16‑latka nie żyje
Historia Aresa została wstrząśnięta Wrocławiem. Pies pod nieobecność rodziców był katowany przez 16-latka, który opał, szarpał i zrzucał ze schodów czworonoga. Niestety, po kilku tygodniach walki o zdrowie psa, Ekostraż przekazała smutne wieści.
Historia Aresa ujrzała światło dzienne na początku marca 2021 roku. Wtedy wrocławska policja podjęła interwencję w jednym z bloków, gdzie 16-latek kopał, szarpał i zrzucał ze schodów czworonoga, który miał wyraźne problemy z poruszaniem się.
- Kamery zarejestrowały znęcanie się nad zwierzęciem, co zgodnie z obowiązującymi przepisami jest zagrożone karą nawet 3 lat pozbawienia wolności - informował wówczas sierż. szt. Krzysztof Marcjan z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Wrocław. Smutny koniec historii Aresa. Zwierzę katowane przez 16-latka nie żyje
Jak się okazało, Ares swego czasu był gwiazdą wrocławskiego schroniska. Pies m.in. wziął udział w ogólnopolskich zawodach Rally-O, gdzie wraz z jedną z wolontariuszek zajął miejsce w ścisłej czołówce. Po traumatycznych przeżyciach z Grabiszynka, czworonogiem zaopiekowała się Ekostraż. Organizacja ratująca zwierzęta od początku informowała, że stan Aresa jest zły.
Niestety, w sobotę Ekostraż przekazała najgorsze możliwe wiadomości. "Mimo licznych badań, wizyt u specjalistów, pełnej diagnostyki i najlepszej możliwej opieki we wspaniałym domu tymczasowym, który wyprowadził pieska z traumy, nie udało nam się wygrać walki o jego zdrowie" - napisała organizacja na Facebooku.
"Odbyliśmy najtrudniejszą rozmowę i ostatnie badania diagnostyczne, które potwierdziły brak szans na poprawę zdrowia i komfortu życia Aresa. Pies cierpiał z powodu wieloletnich zaniedbań i doznanej przemocy fizycznej. Nie ulega wątpliwości - Aresa cały czas bolało. Nie mogliśmy dłużej pozwalać, by ból władał jego życiem, to by było nie fair. Kochany piesku - zrobiliśmy wszystko, co się dało. Wybacz, że nie udało nam się zrobić więcej" - dodała Ekostraż.
Ares ostatnie tygodnie swojego życia spędził w domu tymczasowym, gdzie jedna z wolontariuszek Ekostraży zapewniła mu komfortowe warunki do życia i sporą dawkę miłości.
"Aresik nie zostanie zutylizowany. Postanowiliśmy postawić mu nagrobek na psim cmentarzu - to także wyraz troski jego opiekunek. I nasz hołd dla wszystkich zwierząt, które doznały tak okropnej krzywdy z ręki człowieka" - zapewniła Ekostraż.
16-latkowi, który znęcał się nad psem, grozi do 3 lat pozbawienia wolności.