Wrocław. Samotne dzieci przy autostradzie A4. Zareagował policjant
Samotnie spacerujące dzieci w pobliżu autostrady A4 zaniepokoiły wrocławskich policjantów. Jak się okazało, chłopcy zgubili się podczas powrotu ze sklepu i próbowali dotrzeć do domu. Z pomocą przyszli funkcjonariusze z Wrocławia.
10.10.2021 11:12
Jak informuje dolnośląska policja, dwie rodziny zamieszkujące pod Wrocławiem, w pobliżu autostrady A4, przeżyły trudne chwile. Jak się okazało, dwaj 5-letni chłopcy postanowili w godzinach wieczornych wyjść z domu bez pytania rodziców i udać się do sklepu. Po drodze jednak zabłądziły i nie były w stanie dotrzeć do domów.
5-latkowie szli przed siebie bardzo ruchliwą drogą, która nie posiada chodnika ani oświetlenia. Dotarli w końcu do zjazdu na autostradę A4 pod Wrocławiem, gdzie dostrzegł ich jeden z policjantów Komendy Wojewódzkiej Policji. Wprawdzie był on już po służbie, ale widok spacerujących poboczem dzieci nie pozostał mu obojętny.
Wrocław. Samotne dzieci przy autostradzie A4. Zareagował policjant
- Natychmiast zatrzymał się w bezpiecznym miejscu i podbiegł do chłopców. Pokazał im legitymację służbową i powiedział, że jest policjantem i im pomoże. Zapytał, co robią po zmroku w tak niebezpiecznym dla pieszych miejscu. Chłopcy opowiedzieli historię, jak to oddalili się ze swoich domów razem do sklepu, ale niestety zabłądzili. Nie wiedzieli, jak wrócić, więc po prostu szli przed siebie - informuje asp. szt. Monika Kaleta z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Spór w studiu. Minister Czarnek zarzucił dziennikarzowi "manipulację"
Na szczęście 5-latkom nic się nie stało. Dzieci były jedynie nieco wystraszone. Na pewien moment na drodze doprowadzającej do autostrady A4 we Wrocławiu wstrzymano ruch, a inni kierowcy również zainteresowali się losem małoletnich.
Jeden z chłopców był w stanie podać adres swojego miejsca zamieszkania. Dom 5-latka znajdował się nieco ponad kilometr od zjazdu na autostradę A4.
Jako że rodzice nie zdążyli złożyć zawiadomienia o zaginięciu 5-latków, to policjant odprowadził dzieci do domu. - W międzyczasie podjechała samochodem do nich sąsiadka chłopców i powiedziała, że od jakiegoś czasu szuka ich nie tylko rodzina, ale też okoliczni mieszkańcy, gdyż maluchy oddaliły się same z domu - dodaje asp. szt. Kaleta.
Historia miała szczęśliwy finał, bo 5-latkowie wrócili do domów cali i zdrowi. Powinna ona być jednak przestrogą dla innych rodziców, bo chwila nieuwagi może mieć tragiczne konsekwencje.
- Pamiętajmy, by uczyć nasze dzieci od najmłodszych lat tego, by potrafiły się przedstawić i powiedzieć, gdzie mieszkają. Warto też, by znały numer alarmowy 112, pod który mogą zadzwonić, jeśli będą potrzebować pomocy - podkreśla asp. szt. Kaleta.