RegionalneWrocławWrocław. Przez pandemię przybywa bezdomnych. Bez domu najciężej jest zimą

Wrocław. Przez pandemię przybywa bezdomnych. Bez domu najciężej jest zimą

Pandemia koronawirusa wpływa na sytuację materialną oraz życiową Polaków. Zdarza się, że z powodu problemów finansowych ludzie trafiają na ulicę. Przed nami najtrudniejszy dla bezdomnych czas - zima. We Wrocławiu działa kilkanaście placówek, w których uzyskać można pomoc. Wciąż jeździ także Streetbus, wydający ciepłe posiłki.

Wrocław. Przez pandemię przybywa bezdomnych. Bez domu najciężej jest zimą
Wrocław. Przez pandemię przybywa bezdomnych. Bez domu najciężej jest zimą
Źródło zdjęć: © UM Wrocław
Katarzyna Łapczyńska

27.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 15:25

Trudna sytuacja epidemiologiczna w kraju powoduje wzrost liczby bezdomnych. Komplikuje także działania osób, które potrzebującym pomagają. W mieście wciąż działa kilkanaście placówek: noclegowi, łaźni czy punktów wydających odzież. Wprowadzono jednak pewien reżim sanitarny. 

Wrocław. Przez pandemię przybywa bezdomnych. Bez domu najciężej jest zimą

By zostać zakwaterowanym w noclegowni, trzeba przejść 10-dniową kwarantannę w placówce przy ul. Małachowskiego. W części jadalni po posiłek trzeba przyjść z własnym pojemnikiem. Zmieniły się także zasady korzystanie ze Streetbusa. Potrzebujący nie mogą już wsiadać do środka. 

Specjalny samochód wyrusza w trasę codziennie o godzinie 20.00. Ma przystanki na ulicach Sieradzkiej, Brzozowej, na Placu Grunwaldzkim oraz na Wyszyńskiego i Suchej.

- Niestety musieliśmy zrezygnować z ostatniego przystanku. Kiedy jeździliśmy dużym autobusem, ostatnim przystankiem była wtedy ogrzewalnia na ulicy Gajowickiej. Zawsze parę osób mogliśmy kursem zawieźć do ogrzewalni. Teraz niestety nie możemy nikogo do autobusu zaprosić - mówi Sebastian Adamczyk z MiserArt.

Zmienił się także sposób wydawania posiłków. - W normalnych czasach każdy mógł wsiąść do nas do autobusu i rozlewaliśmy zupę z termosów do normalnych miseczek. Teraz z racji pandemii musimy rozlewać to do pojemników na wynos. Wydajemy posiłki w ten sposób, że mamy taki prowizoryczny stolik przed Streetbusem, wystawiamy pakiet na który składają się zupa i porcja chleba. W tym roku zrezygnowaliśmy też z plastikowych jednorazowych łyżek, rozdajemy niezbędniki. Oczywiście z prośbą, by państwo którzy do nas przychodzą, starali się ich pilnować i mieć te łyżki ze sobą - dodaje Sebastian Adamczyk.

W tej chwili każdy kurs Streetbusa wiezie ze sobą 150 porcji zupy. Liczba ta ma niebawem wzrosnąć do 200 sztuk. - Zwiększamy liczbę porcji, bo rośnie liczba osób. Przychodzi wiele osób, których nie znamy. Słyszy się już takie historie, że przez pandemię ktoś stracił zarówno pracę jak i mieszkanie i znalazł się na ulicy. Tej zimy liczba osób potrzebujących pomocy może być duża - komentuje Sebastian Adamczyk.

Zobacz także
Komentarze (0)