Wrocław. "Nie ma zgody na pomnik zbrodniarzy wyklętych". Kobiety Lewicy przeciwko szklanej instalacji
Zgromadzenia protestujących wrocławian nie będzie. Jednak znakiem niezgody na stworzenie przy Wroclavii obiektu poświęconego żołnierzom wyklętym będą palące się przez cały dzień znicze. „Mordercy kobiet i dzieci nie zasługują na pomnik w mieście otwartości i tolerancji” - napisali organizatorzy akcji zaplanowanej na 1 września.
Pomnik ma powstać na skwerze przy skrzyżowaniu ulic Glinianej, Dyrekcyjnej i Borowskiej, niedaleko wrocławskiego dworca kolejowego i autobusowego. Zakończenie konkursu w czerwcu i wybranie najlepszego projektu poprzedziły liczne spory wokół inwestycji.
Według pomysłodawcy - radnego PiS Piotra Maryńskiego, który wniosek o sfinansowanie obelisku złożył do Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego sześć lat temu - chodziło o potrzebę zatarcia niesmaku i konsternacji z powodu zapraszania przez władze miasta "majora Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego - Zygmunta Baumana".
Tę kontrowersyjną narrację WBO przyjęło, uznając obywatelskie prawo dając prawo do wszelkiego rodzaju inicjatyw, ale wówczas na przeszkodzie stanęły przeszkody formalne. W 2016 roku rada przegłosowała potrzebę budowy pomnika i ogłosiła konkurs.
Jego efekty w rezultacie były jednak zadowalające. Wygrał projekt ciekawy, nienachalny, bardzo gustowny - szklane elementy instalacji dawały szansę na wielowymiarową interpretację - nie ma przecież jednoznacznej opinii na temat "leśnych”, których czyny nie zawsze ocenić można jako etyczne.
Ten aspekt budzi najwięcej wątpliwości Kobiet Lewicy, organizatorek wtorkowego protestu. "Nie ma naszej zgody, nie ma zgody wrocławian, na pomnik morderców cywilnych mieszkańców Polski Wschodniej - napisały, nakłaniając do przyłączenia się do akcji.
Wrocław. "Nie ma zgody na pomnik zbrodniarzy wyklętych". Kobiety Lewicy przeciwko szklanej instalacji
Zachęcają, by 1 września o dowolnej porze przyjść na skwer, na którym stanąć ma pomnik i zapalić znicz ofiarom wyklętych. "Pokażmy skwer wypełniony zniczami dla ofiar tych obrzydliwych zbrodniarzy, którzy stali się idolami skrajnej prawicy" - wzywają organizatorki.
Przypominają pod apelem działalność "Burego" - dowódcy oddziału partyzanckiego, który w 1946 roku dopuścił się rzezi ludności cywilnej we wsi Zaleszany, podpalając w drewnianej chacie uwięzioną ludność i mordując wszystkich, którzy usiłowali się ratować ucieczką. Życie stracili tam nie tylko dorośli, których wojskowi oskarżali o współpracę z komunistami, ale również maleńkie dzieci, które trudno było o takie sprzyjanie podejrzewać.