Wrocław. Kilka tysięcy osób na Marszu Równości. "Homofobus" nie zakłócił parady
Kilka tysięcy osób wzięło udział w Marszu Równości we Wrocławiu. Chociaż na pl. Wolności zjawili się aktywiści z fundacji Pro-Prawo do życia i grupki narodowców, nie zakłócili oni przemarszu. Przedstawiciele środowisk LGBT przeszli przez Wrocław z hasłem "Chcemy całego życia".
Od kilku dni 13. edycji Marszu Równości we Wrocławiu towarzyszyły spore emocje. Imprezę swoim patronatem objął prezydent Jacek Sutryk, co nie spodobało się części mieszkańców. Na dodatek swoją kontrmanifestację zapowiedzieli przedstawiciele środowisk antyaborcyjnych i narodowcy.
Przed godz. 15 na pl. Wolności we Wrocławiu pojawiło się kilka tysięcy osób - zwolenników LGBT i równouprawnienia. Zgodnie z zapowiedzią, byli też ich przeciwnicy. "Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci?" - głosił ich transparent, a jedno z haseł krzyczało: Stop pedofilii! Przeciwnicy Marszu Równości zostali jednak szczelnie otoczeni przez policję i nie stanowili zagrożenia.
Doszło też do niegroźnego incydentu, bo ciężarówka antyaborcyjna ze zdjęciami martwych płodów, zwana potoczenie "homofobusem", próbowała wjechać na teren pl. Wolności. Została jednak zablokowana przez kordon policji.
NIK skontrolował Fundusz Sprawiedliwości. Wójcik: Zarzuty są kuriozalne
Wrocław. Kilka tysięcy osób na Marszu Równości. "Idźcie werbować"
Patronat nad Marszem Równości objął prezydent Wrocławia, więc nie mogło na nim zabraknąć przedstawicieli magistratu. Symbolicznego otwarcia imprezy dokonał Bartłomiej Ciążyński, radny i doradca Jacka Sutryka ds. tolerancji i przeciwdziałania ksenofobii.
- Był taki radny w San Francisco, Harvey Milk. Na każdym wiecu mówił: "przyszedłem was zwerbować!". I wy teraz też będziecie werbować! W tym kraju, w Polsce, gdzie władza codziennie kłamie, nienawidzi i szczuje, trzeba mówić, że nikt nie jest nielegalny i że miłość to miłość - mówił ze sceny Bartłomiej Ciążyński.
- Jeżeli ktoś wam powie: "nie interesuję się polityką", to odpowiedzcie: "nie jestem polityką, jestem człowiekiem". Gdy usłyszycie, że "to jest kontrowersyjne", to odpowiedzcie: "równość nie jest kontrowersyjna". To fundament. Gdy ktoś powie: "LGBT to temat zastępczy", to odpowiedzcie: "prawa człowieka to nie jest temat zastępczy". Dlatego idźcie i werbujcie. I pamiętajcie: władze Wrocławia już są zwerbowane. Tak było, jest i będzie - dodał radny Wrocławia.
Marsz Równości ruszył w miasto po godz. 15.30. "Chodźcie z nami!" - krzyczeli tłumnie idący wrocławianie. Przemarszowi przyglądały się spore grupy, zwłaszcza gdy ten znajdował się w okolicach Rynku. - I po co oni manifestują? - pytała kobieta w średnim wieku, gdy ze względu na pochód zablokowane zostało jej przejście do restauracji.
- Tęczowa zaraza - komentował starszy pan, który wybrał się na Rynek głównie po to, by zobaczyć Marsz Równości. Gdy młodzi ludzie szli obok niego, stanął jak wryty i nie ruszał się kilka minut.
Byli też tacy, którzy siedząc w ogródkach restauracyjnych bili brawo i machali do uczestników Marszu Równości. "Możecie się dołączyć", "chodźcie z nami!" - powtarzali spacerujący, a z głośników wybrzmiewała radosna muzyka.
Ostatecznie Marsz Równości we Wrocławiu dobiegł końca przed godz. 18. Bez ataku ze strony przeciwników środowisk LGBT i przy asyście kilkuset policjantów, kilka tysięcy wrocławian opowiedziało się za wolnością i równouprawnieniem. - Nawet pogoda nam dopisała - mówiła w tłumie kobieta, która wybrała się na przemarsz wraz z córką.