Wrocław. Igor Przegrodzki idzie do Teatru Polskiego. Taki będzie miał pomnik
W przyszłym roku na rogu ulic Piłsudskiego i Zapolskiej znów pojawi się postać wybitnego aktora zmierzającego na swoją ukochaną scenę. Pomnik postawiony Mistrzowi będzie jedną z atrakcji obchodzonego przez Teatr Polski jubileuszu 75-lecia.
14.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Właśnie powstał komitet budowy pomnika i podpisany został akt założycielski. Wielki Igor Przegrodzki jak mało kto zasługuje na takie upamiętnienie. To aktor wybitny, prawie całe życie zawodowe oddał Wrocławiowi, w Polskim stworzył mnóstwo znakomitych kreacji, wychował kolejne pokolenia kolegów po fachu.
Był nie tylko pedagogiem w Studium Dramatycznym przy TP i na wydziale wokalno-aktorskim wrocławskiej Akademii Muzycznej, ale również pełnił funkcję dziekana wydziału aktorskiego wrocławskiej filii Wyższej Szkoły Teatralnej. Przez kilka lat piastował dyrektorskie stanowisko w Polskim.
Występował nie tylko na swojej ukochanej scenie. Zagrał też w wielu polskich filmach. Środowisko ceniło go za ogromny talent i pracowitość, ale również za wyjątkową kulturę.
Przegrodzki urodził się w podwileńskim Landwarowie w 1926 roku. Mieszkał w Wilnie, tu podczas wojny uczył się aktorstwa i tu zadebiutował na scenie w marcu 1945 roku jako Fred w "Pigmalionie" Shawa. Ta pierwsza rola okazała się jednocześnie ostatnią na wileńskiej scenie - w maju tego samego roku wraz z matką wyruszył do Polski jako repatriant. W teatrze we Wrocławiu zaczął pracować w 1949 roku i grał w nim przez pięć dekad.
Wrocław. Igor Przegrodzki idzie do Teatru Polskiego. Pomnik Mistrza stanie na rogu Zapolskiej i Piłsudskiego, w pobliżu teatralnego budynku
Na deskach Teatru Polskiego wystąpił w ponad 150 wcieleniach, pracując z takimi reżyserami jak Jakub Rotbaum, Henryk Tomaszewski, Zygmunt Hübner, Krystyna Skuszanka czy Jerzy Grzegorzewski. W ostatnich latach kariery zasłynął niezwykłymi, sugestywnymi kreacjami ludzi u schyłku życia. Jego Sir w "Garderobianym" Harwooda czy Stary w "Krzesłach" Ionesco to prawdziwe majstersztyki.
"Teatr jest moim domem. Chciałbym pozostać na scenie do końca, potwierdzić swoje życie w teatrze" - mówił z okazji swoich 80 urodzin. Zmarł w lipcu 2009 roku w Domu Aktora w Skolimowie, spoczął na cmentarzu św. Wawrzyńca we Wrocławiu.
We wrocławskim teatrze, jak opowiadają pracownicy, którym przyszło z mistrzem pracować, wciąż jest obecny. Bardzo często można odnieść wrażenie, że słyszy się mistrza, bowiem od czasu jego śmierci aktorzy prześcigają się w rywalizacji na perfekcyjną parodię jego głosu.