Wrocław. Bliscy Łukasza winią policję o śmierć 29-latka. Jest stanowisko służb
Pod koniec sierpnia zrobiło się głośno o interwencji policji, która miała miejsce na Psim Polu we Wrocławiu, a zakończyła się śmiercią 29-letniego Łukasza. Bliscy mężczyzny mają sporo zastrzeżeń do działań mundurowych. Ci odpowiadają na zarzuty.
W ostatnich tygodniach nie brakuje kontrowersji po interwencjach dolnośląskich policjantów. 6 sierpnia w Lubinie doszło do śmierci 34-letniego Bartka S., który zmarł po tym jak mundurowi nie potrafili okiełznać agresywnego mężczyzny. Z nagrań udostępnionych w internecie widać m.in. jak ten jest przyciskany do ziemi kolanem przez policjantów. Postępowanie ws. śmierci lubinianina prowadzi obecnie Prokuratura Okręgowa w Łodzi.
Tymczasem kilka dni wcześniej, bo 2 sierpnia we Wrocławiu rozegrała się tragedia z udziałem 29-letniego Łukasza. Policja została poproszona o interwencję przez rodzinę mężczyzny, bo istniało podejrzenie, że ten chce popełnić samobójstwo.
Wrocław. Bliscy Łukasza winią policję o śmierć 29-latka. Jest stanowisko służb
Wydarzenia z Lubina sprawiły, że również bliscy Łukasza postanowili nagłośnić sprawę w lokalnych mediach, oskarżając policję o doprowadzenie do śmierci 29-latka. Sprawa ujrzała światło dzienne pod koniec ubiegłego miesiąca, a Komenda Miejska Policji we Wrocławiu w specjalnym oświadczeniu podkreślała wówczas, że "mężczyzna wymachiwał nożem w kierunku funkcjonariuszy i groził jego użyciem, w związku z czym został obezwładniony".
Nieco inaczej sytuację w "Fakcie" przedstawiła teraz siostra zmarłego Łukasza. Z jej słów wynika, że brat cieszył się życiem, regularnie trenował i podróżował po świecie, ale też miewał stany depresyjne. Jego stan miał się pogorszyć w momencie śmierci ukochanego psa.
Protest medyków. Przewodniczący Porozumienia Rezydentów odpowiada Niedzielskiemu
Dzień przed tragedią, 1 sierpnia, Łukasz miał rozsyłać do bliskich wiadomości o niepokojącej treści. Dlatego rodzina miała obawy, że wrocławianin może próbować targnąć się na swoje życie i poprosiła mundurowych o interwencję. Siostra zmarłego w rozmowie z "Faktem" wysuwa poważne oskarżenia pod adresem policji - dotyczące m.in. rozpylenia gazu pieprzowego i pobicia 29-latka pałkami. Rodzina nie widziała też, aby w momencie zajścia mężczyzna miał w ręce nóż.
Wrocławska policja w opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu informuje jednak, że nagranie z interwencji potwierdza, iż 29-latek wymachiwał nożem w kierunku funkcjonariuszy. "Najbardziej newralgiczne momenty przebiegu interwencji, zarejestrowane zostały przez policyjną kamerę nasobną, będącą w dyspozycji jednego z funkcjonariuszy. Na nagraniu widać zachowanie mężczyzny i fakt, że atakuje on policjantów nożem. Zapis z kamery został niezwłocznie zabezpieczony i przekazany do prokuratury, jako materiał dowodowy" - czytamy w oświadczeniu Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
"Zarejestrowane zostało także nagranie rozmowy telefonicznej zawierające zgłoszenie od ojca, z prośbą o pilną interwencję. Zarówno ono, jaki i zapis z policyjnej kamery, stoi w sprzeczności z informacjami podawanymi obecnie przez różnego rodzaju środki masowego przekazu" - dodano.
Jak podkreśla Komenda Miejska Policji we Wrocławiu, sprawa śmierci 29-latka została przeanalizowana przez wewnętrzną komórkę kontrolną i ze zgromadzonego materiału "nie wynika, aby funkcjonariusze przekroczyli swoje uprawnienia szczególnie w zakresie użycia środków przymusu bezpośredniego, niezgodnie z ich przeznaczaniem lub obowiązującymi przepisami".
Wrocławska komenda zapewnia też, że "funkcjonariusze każdego roku odbywają po kilkadziesiąt godzin szkoleń związanych ze specyfiką i rodzajem pełnionej służby, a ich tematyka uwzględnia różne zachowania osób, wobec których podejmowane są czynności służbowe".
Obecnie we Wrocławiu trwa również wyjaśnianie śmierci 25-letniego obywatela Ukrainy, który zmarł po interwencji policji na izbie wytrzeźwień. W tym przypadku zawieszono czterech funkcjonariuszy biorących udział w akcji.
źródło: WP Wrocław, Fakt