RegionalneWrocławWOŚP. Proboszcz zwyzywał wolontariuszki. Przeprosin nadal nie usłyszały

WOŚP. Proboszcz zwyzywał wolontariuszki. Przeprosin nadal nie usłyszały

W minioną niedzielę odbył się 29. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W akcji udział wzięło wielu wolontariuszy. Niestety, na Dolnym Śląsku doszło do przykrego incydentu. Dwie kwestujące kobiety zostały publicznie zwyzywane przez księdza proboszcza z Grabowna Wielkiego. Przeprosin nadal nie usłyszały.

WOŚP. Proboszcz zwyzywał wolontariuszki. Przeprosin nadal nie usłyszały
WOŚP. Proboszcz zwyzywał wolontariuszki. Przeprosin nadal nie usłyszały
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Adrian Grycuk
Katarzyna Łapczyńska

04.02.2021 09:06

Sprawę ujawnił portal mojaolesnica.pl, do którego zwróciły się poszkodowane. Do zdarzenia doszło w minioną niedzielę podczas 29. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Kobiety zbierały pieniądze w miejscu publicznym, pod kościołem pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej w Grabownie Wielkim. Właśnie tam doszło do incydentu.

WOŚP. Proboszcz zwyzywał wolontariuszki. Przeprosin nadal nie usłyszały

Wolontariuszki został publicznie zwyzywane przez księdza proboszcza Sylwestra K. - Krzyczał na cały plac następujące słowa: "Szumowiny! Szumowiny! Najpierw dzieci zabijają, a teraz przyszły pieniądze zbierać!". Słowo "szumowiny" wykrzyczał jeszcze kilka razy. Oczywiście w ramach odzewu krzyknęłam, że nie życzę sobie, żeby ksiądz na nas tak mówił. Z jakiej racji zostałyśmy tak nazwane? - napisała jedna z kobiet, domagająca się od duchownego przeprosin.

Słowa “przepraszam” jednak nie padły. Sylwester K. odmówił komentarza w tej sprawie. Wypowiedział się za to jeden z jego zwierzchników.

- Jeśli to, o czym państwo napisaliście, jest prawdą, to z powodu zaistniałej sytuacji jest nam niezmiernie przykro. Takie zachowania w wypadku kogokolwiek nigdy nie powinny mieć miejsca. O wyjaśnienia proszę zwrócić się bezpośrednio do proboszcza - odpowiedział portalowi mojaolesnica.pl ks. Jerzy Babiak, rzecznik prasowy Inspektora św. Jana Bosko we Wrocławiu.

Sam Sylwester K. odebrał telefon od dziennikarzy kilka dni po zdarzeniu. Nie był jednak chętny do rozmowy. - Nie, nie, nie chcę komentować. Dziękuję, do widzenia. Niech pan nie dzwoni - powiedział.

źródło: mojaolesnica.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)