Szklarska Poręba. Deweloperzy celowo niszczą zabytki. Kary wpisują w koszty
Budynek wpisany do rejestru zabytków to dla dewelopera spory problem. W trakcie prac zawsze może jednak zdarzyć się wypadek i uszkodzenie konstrukcji. Inwestorzy biorą kary na siebie. Celowe niszczenie zabytków to już powoli plaga.
Działanie niezgodne z założeniami konserwatora zabytków jest oczywiście karane. Jednak kara rzadko jest współmierna do zniszczeń. Tym bardziej, że deweloperzy na swoich inwestycjach zarabiają miliony złotych. Zapłacenie 150 tys. złotych za zniszczenie budynku, biorąc pod uwagę zarobienie kwoty kilkukrotnie większej, to niewielki problem.
- Dobre przykłady to budynki dawnego domu wypoczynkowego Perła 2 w Szklarskiej Porębie czy Hutnik w Karpaczu. Zachowanie ich było warunkiem udzielenia zgody na stworzenie wokół zabudowy apartamentowej. W obu przypadkach okazało się, że w trakcie działań budowle zostały rozebrane do kondygnacji parterowej i tylko dzięki naszej interwencji cokolwiek z nich zostało - tłumaczy "Radiu Wrocław" Paweł Orłowski z Dolnośląskiej Służby Ochrony Zabytków.
Szklarska Poręba. Deweloperzy celowo niszczą zabytki. Kary wpisują w koszty
Właśnie 150 tys. kary zapłaciła firma budująca apartamentowce za zniszczenie Perły 2. Dla inwestora to żadna przeszkoda. Tak niewielka suma znika w morzu kosztów. - Taka kwota dla osoby prywatnej byłaby niszcząca i pewnie powstrzymałoby to ludzi przez niszczeniem zabytków. Dla dewelopera to 10-12 metrów kwadratowych powierzchni, którą sprzeda. Czy to jest kara? - zaznacza w rozmowie z wrocławskim radiem Grzegorz Sokoliński z Lokalnej Organizacji Turystycznej w Szklarskiej Porębie.
Inwestorzy bronią się, podkreślając, że zabytkowe budynki w wielu przypadkach są w dramatycznym stanie i grożą zawaleniem. Służby konserwatorskie nie pozostawiają jednak złudzeń. Ich zdaniem deweloperzy często celowo niszczą stare konstrukcje. Dobrym przykładem jest dawna klinika "Wzrok", gdzie doszło do celowego niszczenia budynku.
- Najpierw inwestor zasłonił budynek siatką, która niby miała zabezpieczać elewację, ale de facto była reklamą jego innej inwestycji, natomiast w samej budowli znaleźliśmy instalację wodną wężową w budynku, która doprowadzona była na więźbę dachową tak, żeby zalewać budynek - twierdzi Paweł Orłowski z Dolnośląskiej Służby Ochrony Zabytków.
W tej chwili w prokuraturze toczy się kilka spraw dotyczących celowego niszczenia zabytków. Póki co, ukarany został tylko jeden z inwestorów.
źródło: Radio Wrocław