Strajk kobiet. Radni PIS chcą rozliczyć protestujących. Nazwali ich "zdziczałym towarzystwem" i "chodzącym szambem"
Złotoryja to jedno z wielu dolnośląskich miast, gdzie odbywają się protesty przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce. Przedstawiciele PIS chcą rozliczyć biorących udział w manifeście nauczycieli oraz policjantów. Podczas rady powiatu demonstrujący nazwani zostali "chodzącym szambem".
Aborcja w Polsce. Strajk kobiet w Złotoryi do tej pory nie schodzi z ust mieszkańców oraz lokalnych polityków. Sytuację zaostrzyła komisja rady powiatu, na której przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości, Władysław Grocki użył bulwersujących słów na określenie uczestników marszu. Grocki nazwał ich m.in. "chodzącym szambem", "zdziczałym towarzystwem" czy "zarazą polskiego narodu".
Strajk kobiet. Radni PIS chcą rozliczyć protestujących. Nazwali ich "zdziczałym towarzystwem" i "chodzącym szambem"
Radny PIS wraz z partyjnym kolegą Lechem Olszanickim zapowiedział rozliczenie z manifestacji policji oraz nauczycieli.
- Jaka rola jest nauczycieli w tym wszystkim, w którym kierunku młodzież prowadzą? Gdzie są rodzicie i jaka jest ich odpowiedzialność za to, że kilkunastoletnie dzieci niosły wulgarne hasła? Co z organizatorami? Niby nikt organizatorów nie zna, przecież to czysta hipokryzja! - powiedział podczas rady powiatu Władysław Grocki, którego cytuje portal e-legnickie.pl.
Aborcja po wyroku TK. Dr Grzegorz Południewski o zmianach dla kobiet
- Przecież dziś kolejny dzień tego głupiego, chorego protestu. Powinna być ogromna burza z piorunami, może by to dziadostwo rozpędziło się. Jestem przerażony - dodawał oburzony.
Na celowniku przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości jest przede wszystkim Iwona Pawłowska, polonistka z liceum, która jest żoną burmistrza Złotoryi. Kobieta na swoim profilu na Facebooku zamieściła nawet specjalny wpis, zatytułowany "Kto się boi Pawłowskiej…".
"Zdawałam sobie sprawę, że mój udział w marszu kobiet i tym samym wyrażenie dezaprobaty dla wyroku TK wzbudzi kontrowersje. Pisałam nawet o tym zaraz po wtorkowym wydarzeniu. Jednakże skala inwektyw pod moim adresem, które publicznie zostały wypowiedziane i napisane, lekko mnie zaskoczyła" - napisała Pawłowska.
"Mężczyźni (panowie w sile wieku z tubalnymi głosami), którzy poczuli się zagrożeni nieznaną sobie dotąd sytuacją, wytoczyli ciężkie działa i z tysięcznego tłumu wybrali sobie mnie na cel. Akurat mnie. Atak był frontalny i bezpardonowy" - dodała w poście.
Tymczasem protesty w mieście nie ustają. Mieszkańcy spotykają się spontanicznie. W tłumie słuchać głośne słowa dezaprobaty dla zachowania posłów PIS. Podobnie jest w innych miastach Dolnego Śląska.