Sensacja. Cranach wróci do Wrocławia? Skradziony obraz odnaleziony w Szwecji
Zaginione po II wojnie światowej dzieło Lucasa Cranacha Starszego "Opłakiwanie Chrystusa" być może znów znajdzie się we wrocławskim Muzeum Narodowym. Szwedzkie ministerstwo kultury jest skłonne uwzględnić oczekiwania polskiej strony i zwrócić obraz.
Muzeum Narodowe w Sztokholmie zarekomendowało we wtorek szwedzkiemu rządowi zwrot Polsce zaginionego po II wojnie światowej obrazu. "Z przedstawionych dokumentów wynika, że obraz z dużym prawdopodobieństwem jest identyczny z żądanym obiektem, a zatem skradzionym. Zwrot obrazu do Muzeum Narodowego we Wrocławiu w Polsce jest zgodny z międzynarodowymi konwencjami w tej dziedzinie" - podało w komunikacie Muzeum Narodowe w Sztokholmie, które posiada obiekt w swoich zbiorach.
"Opłakiwanie Chrystusa" było przed wojną własnością Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych (Schlesisches Museum der Bildenden Künste Breslau). Płótno uważano za stratę wojenną.
O odnalezieniu obrazu w szwedzkich zbiorach poinformował MKiDN dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu Piotr Oszczanowski. "Dzięki bardzo dobrej współpracy z muzeum, resort kultury niezwłocznie otrzymał wszystkie niezbędne dokumenty archiwalne dotyczące dzieła Cranacha" - podkreśla MKiDN.
Wniosek restytucyjny, czyli wystąpienie o zwrot, został złożony w Muzeum Narodowym w Sztokholmie w 2019 roku. "Od momentu przekazania wniosku, resort kultury jest w stałym kontakcie z muzeum i dzięki wspólnym działaniom obu instytucji udało się ustalić powojenną historię dzieła” - podaje komunikat ministerstwa.
Wrocław. Burzliwe dzieje Cranacha
Namalowany na przełomie XV i XVI w. cenny obraz najprawdopodobniej przez wieki znajdował się klasztorze cystersów w Lubiążu. Potem, zapewne po sekularyzacji klasztoru, trafił do wrocławskich zbiorów publicznych, a od 1880 roku wisiał w śląskim muzeum.
W czasie wojny, w 1942 roku, wraz z innymi wybitnymi dziełami został spakowany w skrzynie i przygotowany do wywózki. Według dokumentów wojennych ”Opłakiwanie Chrystusa” mogło trafić do składnicy dzieł sztuki w Kamieńcu Ząbkowickim (Kamenz). Tu ślad po dziele ginie. Aż do dnia odnalezienia go w szwedzkich zbiorach przez dyrektora Piotra Oszczanowskiego.
Rekonstrukcja szwedzkiego epizodu historii obrazu Cranacha, jaką przeprowadziło sztokholmskie muzeum, jest taka: obraz został zakupiony do muzealnej kolekcji w 1970 roku na aukcji w mieście Mariefred koło Sztokholmu za kwotę 4 tys. koron.
Sprzedawcami obrazu byli spadkobiercy zmarłego w 1963 roku w Warszawie dyrektora koncernu telefonicznego LM Ericsson w Polsce Sigfrida Haggberga. To ciekawa postać, zasłużona dla Polski - w 1942 roku został on aresztowany przez gestapo w Warszawie i skazany na śmierć wraz z trzema innymi Szwedami, którzy pracowali w stolicy Polski jako przedstawiciele zagranicznych monopoli i spółek. Oskarżeni zostali o pomoc polskiemu podziemiu.
Szwedzi w Warszawie
Haggberg oraz Nils Berglind, również reprezentujący Ericssona, Tore Wilden z monopolu zapałczanego, Carl Herslow, szwedzki konsul generalny w Warszawie i wielu innych Szwedów faktycznie współpracowali z państwem podziemnym - pomagali gromadzić dokumenty ujawniające zbrodnie niemieckich nazistów wobec Polaków i Żydów. Na śmierć Haggberg czekał w więzieniu dwa lata. Na szczęście w 1944 roku, po interwencji króla Szwecji, wyrok cofnięto.
Ocalony Szwed po wojnie zamieszkał w Polsce. Według rodziny obraz trafił do Haggberga na przechowanie, a jego właściciel miał później nie zgłosić się po dzieło. Wtedy nikt nie miał wiedzy, że to skradziona własność.
Odnalezienie dzieła i szanse na jego powrót do Polski, do Wrocławia, czyli do miejsca przypisania w ostatecznym, powojennym rozrachunku, to sensacyjna informacja. Wiele z obrazów, figurujących na liście wojennych strat nigdy nie wypłynie na światło dzienne. Losy wrocławskiego skarbu, wywiezionego przez nazistów transportem kolejowym pod koniec wojny, nadal w większości pozostają nieznane.