Odmrażanie gospodarki. Wrocławski rynek widmo. Ogródki przy restauracjach świecą pustkami
Za nami kolejny etap odmrażania gospodarki. Z powrotem otwarte są salony fryzjerskie i kosmetyczne, a restauracje i puby mogą przyjmować klientów na miejscu, choć w ograniczonym wymiarze. Spacer po wrocławskim rynku pokazuje jednak, że Polacy (na razie) wolą pozostać w domach.
19.05.2020 | aktual.: 19.05.2020 13:54
Koronawirus zmienił nasze przyzwyczajenia. W ostatnich tygodniach nauczyliśmy się żyć bez wizyt w pubach czy restauracjach. Efekt jest taki, że gdy 18 maja doszło do kolejnego etapu odmrażania gospodarki, a rząd pozwolił restauracjom i pubom na częściowe wznowienie działalności - to te lokale i tak świeciły pustkami.
Odmrażanie gospodarki. 18 maja - otwarcie restauracji
Poniedziałek to najprawdopodobniej nie jest najlepszy moment na wyjście z przyjaciółmi na piwo czy kolację w restauracji z najbliższymi. W końcu to dopiero początek tygodnia, a na większość z nas zwykle we wtorek czekają kolejne obowiązki - praca, zawiezienie dzieci do przedszkola itd.
Jednak skoro restauracje i puby były zamknięte od marca, to można było oczekiwać, że Polacy byli spragnieni plotkowania na świeżym powietrzu, wyjścia z murów po tygodniach spędzonych na pracy zdalnej i kwarantannie. Nic bardziej mylnego. Przynajmniej we Wrocławiu.
Odmrażanie gospodarki. Wrocławski rynek świeci pustkami
Wybraliśmy się w poniedziałkowy wieczór na wrocławski Rynek, aby zobaczyć jak wiele osób postanowiło skorzystać z kolejnego etapu odmrażania gospodarki. Zwiedzanie zaczęliśmy od ul. św. Mikołaja. Od razu pierwsza niespodzianka: działająca na rogu restauracja "Mango Mama" nawet nie przygotowała ogródka restauracyjnego.
Mango Mama - tutaj nawet nie rozstawiono krzesełek i stołów.
Dalej mamy słynną wrocławską "Przedwojenną" oraz "Jasia i Małgosię", które w czasach przedkryzysowych tętniły życiem, a niskie ceny w pierwszym z lokali powodowały, że regularnie trwała tam walka o wolne stoliki. W poniedziałek sporo miejsc było wolnych. W ogródku zlokalizowanym przy "Jasiu i Małgosi" spotkaliśmy przy stolikach ledwie jedną parę.
Niewiele lepiej było w samym centrum wrocławskiego rynku. Niezależnie od lokalu, w ogródkach więcej było wolnych krzesełek niż zajętych, a w przypadku niektórych stoły nie były w ogóle rozstawione. Tak, jakby 18 maja wcale nie doszło do kolejnego etapu odmrażania gospodarki, a restauracje nadal mogły oferować jedynie jedzenie na wynos i z dowozem osobistym.
Centrum wrocławskiego Rynku - w oczy rzucają się puste krzesełka w ogródkach.
Odmrażanie gospodarki. Koronawirus nas zmienił
- Miałam dość siedzenia w domu, a że dawno się nie widziałam z przyjaciółką, to się wybrałam na Rynek - mówi Wirtualnej Polsce pani Joanna, która jako jedna z nielicznych zasiadła w poniedziałkowy wieczór w ogródku restauracji "Bierhalle". Słynie ona z rzemieślniczego piwa, przez co wiosną i latem jest oblegana przez wrocławian i turystów. Zwłaszcza że na zewnątrz znajdziemy zwykle kilka telewizorów, na których możliwe jest śledzenie zawodów sportowych. Teraz nie ma po nich śladu - w końcu sport też został skutecznie "zamrożony" przez koronawirusa.
- Czy się boję? Nie. Równie dobrze mogę się zarazić w sklepie czy komunikacji miejskiej. Puste miejsca? Ludzie się przyzwyczaili, że nie można wychodzić. Myślę, że wracanie do stanu przed koronawirusa trochę potrwa - dodaje klientka restauracji.
- Ludzi praktycznie nie ma. Tak, jakby żadnego odmrażania gospodarki nie było - potwierdza Damian, jeden z barmanów w knajpie działającej przy wrocławskim placu Solnym, tuż obok rynku. Tam też trudno znaleźć choć jedną żywą duszę.
Restauratorzy w stolicy Dolnego Śląska mają jednak nadzieję, że stopniowo sytuacja się poprawi i klienci wkrótce wrócą do ich lokali. Muszą to zrobić - ponieważ ruch tak niewielki, jak w poniedziałek, doprowadzi w dłuższej perspektywie do tego, że będą oni musieli zamknąć swoje interesy, gdyż nawet nie zarobią na czynsz i pensje dla pracowników.
Plac Solny - tutaj też pustki.
Czytaj także: Wrocław. Ryk lwa przywita na przystanku obok ZOO
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.