RegionalneWrocławMiędzygórze. Wszystko w rękach biskupa. Proszą o Marię Śnieżną przyjazną pielgrzymom

Międzygórze. Wszystko w rękach biskupa. Proszą o Marię Śnieżną przyjazną pielgrzymom

O odwołanie obecnego kustosza Sanktuarium Marii Śnieżnej na Iglicznej, księdza Andrzeja, proszą biskupa świdnickiego mieszkańcy Kotliny Kłodzkiej. Tylko w ten sposób, jak piszą autorzy petycji, może dokonać się przywrócenie miejsca kultu religijnego wiernym i turystom, odwiedzającym malownicze rejony Masywu Śnieżnika.

Międzygórze. Sanktuarium Marii Śnieżnej to miejsce odwiedzane przez tysiące turystów rocznie. Od kilku lat otoczone zostało metalową siatką, bezpieczeństwa strzegą liczne kamery, a znaki zakazów i nakazów, umocowane przy wejściu, wyznaczają sposoby zachowania się
Międzygórze. Sanktuarium Marii Śnieżnej to miejsce odwiedzane przez tysiące turystów rocznie. Od kilku lat otoczone zostało metalową siatką, bezpieczeństwa strzegą liczne kamery, a znaki zakazów i nakazów, umocowane przy wejściu, wyznaczają sposoby zachowania się
Źródło zdjęć: © WP | Barbara Kwiatkowska

Położone w pobliżu Międzygórza Sanktuarium Matki Bożej Przyczyny Naszej Radości "Maria Śnieżna" to górski kościółek z XVIII wieku, wybudowany pod szczytem góry Igliczna, nieopodal Międzygórza w Sudetach Wschodnich. Powstał na wzniesieniu, w miejscu uznawanym za cudowne z uwagi na figurę Marii z Dzieciątkiem, przywiezioną w 1750 z pielgrzymki do Mariazell w Austrii przez ówczesnego wójta Wilkanowa. Figura zasłużyła sobie na hołdy wiernych po tym, jak nietknięta ocalała z potężnej wichury. Kapliczka rozrosła się w plebanię, a zewsząd nadciągać tu zaczęli wierni, wierzący w cudowną, uzdrawiającą moc drewnianej rzeźby.

Uwierzyli w nie też nowi osadnicy na Ziemiach Odzyskanych i przejęli kult maryjny, więc miejsce jest odwiedzane przez tłumy pielgrzymów. Był tu nawet dwukrotnie przyszły papież, który w 1983 roku podczas swojej pielgrzymki do Wrocławia poświęcił rzeźbę Maryi podczas mszy na Partynicach. Do Wilkanowa przybywają ludzie z wiarą w cudowne ozdrowienie.

Jednak w cud, którym byłoby uleczenie relacji pomiędzy kustoszem miejsca kultu, księdzem rektorem Andrzejem, a odwiedzającymi Marię Śnieżną wiernymi i turystami, nie wierzą autorzy petycji. W tekście, opublikowanym na koncie zamieszczającym petycje obywatelskie, napisanym w formie listu do biskupa świdnickiego, wyrażają protest przeciw panującej od lat fatalnej atmosferze i nieposzanowaniu ludzi przybywających do Sanktuarium. Przyczyną konfliktów i licznych incydentów ma być nie tylko sam kapłan, ale również jego gwardia, złożona z pomocnic i pomocników.

Międzygórze. Święte miejsce, które uczy właściwego zachowania. Brak szacunku będzie karany

To te osoby, zdaniem wielu dotychczasowych sympatyków tej górskiej atrakcji, zamieniły zabytkowe miejsce turystyczne w twierdzę, nieprzyjazną przybyszom. "Ludzie traktowani są jak intruzi, krzyk i agresja to chleb powszedni i, co bardziej bolesne, nie ma tam nawet baczenia na dzieci! Agresja kustosza posunęła się nawet do porażenia paralizatorem człowieka, na oczach jego przerażonych dzieci. Zakazy, nakazy na dominującym przy wejściu na posesję słupie, w których można się pogubić, a które często dają obsłudze pretekst do nieprzyjaznego traktowania, złości, krzyków, przepychanek" - napisali w petycji mieszkańcy okolic.

Na dodatek, jak zauważają, kustosz zastrzegł historyczną nazwę "Maria Śnieżna", której nie wolno już używać wybudowanemu obok jeszcze przed wojną schronisku. Nie wolno też wchodzić po godzinach zamknięcia Sanktuarium na taras widokowy Igliczna, miejsce turystyczne, zagrodzone teraz przez zasieki wokół kościoła. Nie wolno fotografować niczego, co wiąże się z sanktuarium, ani na zewnątrz, ani w środku.

"Dość prywaty, poniżania wiernych i braku szacunku dla powierzonego księdzu Sanktuarium! Żądamy przywrócenia tego miejsca wiernym!" - napisali autorzy petycji. Rzeczywiście, takie przerażające incydenty, jak te wspomniane w piśmie, z paralizatorem, szarpaninami, awanturami, faktycznie mają w kościele i na ogrodzonym szczelnie metalową siatką terenie od kilku lat. Sprawy opisywała „Gazeta Wyborcza Wrocław”.

W 2016 roku turysta wszedł na teren sanktuarium z małym yorkiem. Został wyłapany na kamerach i otrzymał surową reprymendę, po której wziął psa na ręce i nie kwapił się natychmiast opuszczać terenu. Ksiądz wyciągnął paralizator, wymierzył w brzuch mężczyzny i uruchomił urządzenie.

Międzygórze. Paralizatorem w niesubordynowanego właściciela yorka. Co się działo po użyciu paralizatora

Sąd Rejonowy w Kłodzku skazał duchownego na 10 miesięcy ograniczenia wolności z możliwością na zamianę na 30 godzin prac społecznych miesięcznie i zapłacenie 10 tysięcy złotych nawiązki na rzecz poszkodowanego. Okazało się jednak, że nieprzyjemnych incydentów było w kościele więcej. Mieszkańcy Międzygórza opowiadali gazecie o bójce po pasterce w 2016 roku, która wybuchła z powodu czapki nałożonej niefortunnie już w przedsionku kościoła, i wyciągniętego z kieszeni telefonu. W awanturze, szarpaninie i popychaniu człowieka, który zbezcześcił święte miejsce, uczestniczyła gospodyni, organista i ojciec jednego z ministrantów oraz ksiądz kustosz.

24-latek, który stał się nieumyślnym sprawcą tej prowokacji i poszkodowanym, złożył zawiadomienie do prokuratury. To samo zrobił też ksiądz. Sprawa została umorzona, to jednak księdza nie zadowoliło. Ponowił swoje oskarżenia wobec młodego mężczyzny, zarzucając mu pobicie, jednak sąd po analizie monitoringu w kościele, nie przyznał mu racji. W grudniu 2019 roku natomiast grupa osób, która brała udział w szarpaninie oskarżyła bohatera sprawy z niezdjętą czapką o obrazę religijną.

Kuria Biskupia wyraziła ubolewanie wobec relacji medialnych dotyczących tych spraw, przekonując w oficjalnym oświadczeniu przekazanym przez księdza Daniela Marcinkiewicza, rzecznika prasowego kurii świdnickiej, że nie wszystko zostało przedstawione tak, jak rzeczywiście się działo.

Międzygórze. Petycja do biskupa w sprawie usunięcia surowego księdza

Internauci proszą o zmianę kustosza na "księdza szanującego ludzi i wartości chrześcijańskie". Do tych apeli o odsunięcie księdza z zajmowanej funkcji kuria się nie ustosunkowała. Niemożliwe jest również porozmawianie z księdzem Andrzejem Adamiakiem na temat tych wydarzeń i pretensji wiernych, gwardia duchownego odmawia połączenia z rektorem kustoszem.

Jednak są i tacy, którzy duszpasterza chcą bronić, mimo że ich spotkanie z nim było krótkie. "Po mszy miło było porozmawiać z kapłanem. Również miałem przyjemność spotkać się w tym miejscu parę lat temu. Daleki jestem od takich spostrzeżeń. Jeśli chodzi o turystów, z mojej obserwacji to tu i nie tylko, to niektórzy tak rozbestwieni, że przychodząc w takie miejsca, nie umieją się zachować w ciszy i pokorze. Faktycznie te całe rozbestwione towarzystwo trzymać krótko i to na smyczy" - komentują w sieci jedni.

A inni internauci ripostują, opisując swoje wspomnienia: "Po mszy św. podeszłam do pierwszej ławeczki, by zrobić zdjęcie - nie widziałam informacji o zakazie. Zostałam napadnięta przez osobę spotkaną wcześniej przy wejściu, zwyzywana oraz wyproszona ze świątyni. Sytuacja była na tyle przykra i zaskakująca, że rozpłakałam się z bezsilności, a ta pani niewzruszona, szarpiąc mnie i krzycząc, wyrzuciła mnie na zewnątrz. Coś niebywałego, czego nigdy wcześniej nie doznałam w żadnej, polskiej czy zagranicznej świątyni. Tak niegrzecznych, brutalnych i kompletnie nieodpowiedzialnych zachowań nie powinno się tolerować. Pomyślałam sobie, że w tym pięknym miejscu Matka Boża ma za stróży czarownice". Petycję podpisało już ponad 570 osób.

.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)