Lubin. Wielki powrót gangu Olsena. Napadli na toalety
To był brawurowy skok. Nagrania z miejskiego monitoringu, choć trwają zaledwie minutę i 33 sekundy, ogląda się ze wstrzymanym oddechem, jak kryminał z emocjonującą akcją. Niestety, perfekcyjny napad stał się sztuką dla sztuki - złodziej nie wzbogacił się nawet o złotówkę.
Skok krok po kroku: na parking przy ulicy Kolejowej podjeżdża czarny pojazd, młody człowiek wyskakuje zręcznie z wnętrza wozu i pędem biegnie w stronę miejskiej toalety. Nie założył nawet kurtki. Wygląda na takiego, którego naprawdę bardzo mocno przycisnęło.
Mężczyzna zatrzymuje się przed wejściem do szaletu. Teraz rejestruje go druga kamera. Widzimy wprawdzie tylko głowę, ale w pewnym momencie wyraźnie zobaczyć można, że sprawca robi zamach trzymanym w ręku narzędziem.
Chwilę później biegnie do samochodu, wskakuje od strony pasażera i pojazd w pospiechu odjeżdża z parkingu. Widz jeszcze nie wie, co tam naprawdę się wydarzyło i jaki łup trafił w ręce tak sprawnie działającego łupieżcy.
Ale rozwiązanie zagadki jest proste. Przestępcy, którzy dokonali skoku na toalety, chyba nigdy wcześniej z nich nie korzystali. Wiedzieliby bowiem, że w Lubinie za miejskie szalety płacić nie trzeba.
Lubin. Wielki powrót gangu Olsena. Napadli na toalety. W których nie było utargu
Fabrycznie te budki są przystosowane do tego, że mogą być toaletami płatnymi - mają automatyczne zamknięcie, które uwolnić można wrzucając monetę. - My jednak nie będziemy z tego korzystać i toalety są u nas bezpłatne - zapewnił po montażu trzech eleganckich, nowoczesnych toalet w miejskiej przestrzeni Lubina, w parku Leśnym, przy ulicy Kopernika i na Kolejowej, Rafał Rozmus, naczelnik infrastruktury miejskiej.
Niestety, skok spowodował jednak straty. Niefortunna próba wyrwania automatowi nieobecnych w nim monet nie uchroniła urządzenia przed zniszczeniem jakimś ciężkim narzędziem. Monitoring może jednak dopomóc w dotarciu do pechowych złodziei. Policja już została powiadomiona o tym zdarzeniu.