Lubin. Czy policjanci mataczyli ws. śmierci 34‑latka? "Prawda wygra"
Ciąg dalszy kontrowersji związanych ze śmiercią 34-letniego Bartka z Lubina. Dolnośląskie Centrum Praw Człowieka złożyło zawiadomienie o matactwie. Zdaniem przedstawicieli organizacji, policjanci mogą wpływać na prowadzone śledztwo. Wątpliwości budzi też sposób postępowania mundurowych względem rodziny zmarłego mężczyzny.
12.08.2021 10:35
Już 7 sierpnia 2021 roku mecenas Radosz Pawlikowski złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez policjantów, którzy brali udział w tragicznym w skutkach zatrzymaniu w Lubinie. Następnego dnia pod budynkiem Komendy Powiatowej Policji w Lubinie doszło do manifestacji, która zamieniła się w burdy z policją. Po demonstracji zatrzymanych zostało 61 osób.
Lubin. Czy policjanci mataczyli ws. śmierci 34-latka? "Prawda wygra"
Dolnośląskie Centrum Praw Człowieka, którego prezesem jest mecenas Radosz Pawlikowski, złożyło już zawiadomienie o matactwie. Zdaniem prawnika, wątpliwości budzi sposób działania mundurowych względem rodziny zmarłego Bartka. Ma on też obawy, że policjanci będą próbować wpływać na śledztwo.
Mecenas Pawlikowski na swoim Facebooku przedstawił też kulisy zatrzymania kuzyna zmarłego Bartka, który zdaniem policjantów miał nawoływać do "nielegalnego zgromadzenia", jak służby określają niedzielny protest w Lubinie.
Mocne słowa Radosława Sikorskiego o Pawle Kukizie. Dolał oliwy do ognia
"Najpierw czekałem z Klientem godzinę na Komendzie, obok dyżurki. Nikt nie wiedział, że mamy przyjść, ani po co. Pani z dyżurki biegała, szukała. Długo nic. Sugerowano nam, żebyśmy poszli do domu, bo nikt nie wie o co chodzi, więc to pewnie pomyłka" - przekazał mecenas Pawlikowski.
Po ponad godzinie oczekiwania do prawnika i jego klienta wyszło dwóch policjantów, którzy założyli kuzynowi 34-latka kajdanki na ręce, choć sam stawił się na komendzie i nie było ryzyka ucieczki.
"Kiedy zapytałem - 'dlaczego zatrzymujecie Klienta na Komendzie, skoro sam się stawił i czeka na Was od godziny cierpliwie? Jakie są przesłanki?' - usłyszałem, że może wpływać na postępowanie dowodowe. Tylko, że całe postępowanie dowodowe to wydruk trzech postów z Facebooka - które zresztą dalej widnieją na jego profilu i z których nijak nie wynikają te zarzuty, które otrzymał" - dodał mecenas Pawlikowski.
Radosław Pawlikowski przez kilka godzin nie miał dostępu do swojego klienta, dyżurny policji nie odbierał też jego telefonów. "Ostatecznie okazało się, że klient jest w szpitalu w związku ze skokiem poziomu cukru - o czym przez 4 godziny nie poinformowano ani mnie, ani jego żony" - przekazał adwokat zatrzymanego kuzyna Bartka.
Zatrzymanemu mężczyźnie postawiono zarzuty, bo na Facebooku udostępnił post dotyczący zebrania się się ludzi w miejscu śmierci Bartka. "Data i miejsce zebrania było publicznie znane, pisały o tym nawet lokalne media. Klient prosił, aby demonstracja była pokojowa, żeby zabrać ze sobą rodziny i partnerów" - napisał jego adwokat.
"Postawiono mu zarzut 'podżegania do udziału w zbiegowisku wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie'. Tak jakby co najmniej zachęcał wszystkich do rzucania cegłówkami w Komendę albo jakby powinien przewidzieć, że na zebraniu pojawią się jacyś pijani wandale i będą rzucać śmietnikami" - dodał mecenas Pawlikowski.
Jako prezes Dolnośląskiego Centrum Praw Człowieka mecenas Pawlikowski chce, aby osoby odpowiedzialne za śmierć 34-latka z Lubina oraz mataczące w tej sprawie stanęły przed sądem.
"A te wszystkie beznadziejne próby obrony, odwrócenia sytuacji, pozowania "zobaczcie, jacy jesteśmy groźni!". No cóż Polska Policja - prawda wygra, obiecuję Wam" - zapowiedział prawnik.
Tymczasem Prokuratura Krajowa w środę zadecydowała o przeniesieniu śledztwa ws. śmierci 34-latka do Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Wszystko po to, aby uniknąć oskarżeń o naciski ze strony funkcjonariuszy i nieobiektywnie prowadzone działania śledczych.