Legnica. Kierowca MPK jeżdżący pod wpływem narkotyków stracił pracę. To przestroga dla innych
W lipcu 2020 roku legniccy policjanci prowadzili akcję “Trzeźwy poranek”. Podczas niej funkcjonariusze zatrzymali kierowcę MPK. Okazało się, że 38-latek prowadził miejski autobus pod wpływem narkotyków. Przewoźnik nie dał mu drugiej szansy. Mężczyzna natychmiast stracił pracę.
Policja czekała z postawieniem zarzutów na wyniki badań krwi. Pracodawca był jednak bezwzględny.
- Już cztery dni po incydencie z kierowcą podjęliśmy procedury związane z rozwiązaniem umowy o pracę, dlatego, że kierowca od momentu zatrzymania przez policję nie pojawił się w firmie. Myślę, że zdawał sobie sprawę z tego, że te badania potwierdzą obecność narkotyków - mówi portalowi e-legnickie.pl Zdzisław Bakinowski, prezes MPK Legnica.
Legnica. Kierowca MPK jeżdżący pod wpływem narkotyków stracił pracę. To przestroga dla innych
Rzeczywiście, próbki potwierdziły, że kierowca był pod wpływem. MPK próbowało skontaktować się ze swoim byłym pracownikiem - bezskutecznie. Rozwiązanie umowy o pracę otrzymał więc pocztą.
Bart Staszewski mówi, kto ponosi winę za zrywanie przez miasta współpracy ze "strefami wolnymi od LGBT"
- W oparciu o art.. 52 par. 1 Kodeksu Pracy, w związku z utratą przez pracownika uprawnień do wykonywania zawodu kierowcy ( prawa jazdy) i absencją w firmie, zostało wysłane listem poleconym rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia. To nabrało mocy, jeżeli chodzi o skuteczność dostarczenia 12 sierpnia, i z tą datą rozwiązaliśmy z pracownikiem umowę o pracę. Jest to przestroga dla innych kierowców - informuje Zdzisław Bakinowski.
38-latek pracował w MPK Legnica blisko 7 lat. Nie wiadomo, czy lipcowa wpadka to był jednorazowy incydent. Niestety, w Polsce pojawia się coraz więcej przypadków przyłapania kierowców autobusów komunikacji miejskiej na jeździe pod wpływem narkotyków. Trudno jednak określić, czy jest to wina rozprzestrzeniania się problemu, czy po prostu pracownicy są coraz częściej badani.