RegionalneWrocławGrzybobranie 2020. Nadal pełne kosze. Ale las zaprasza też na Halloween

Grzybobranie 2020. Nadal pełne kosze. Ale las zaprasza też na Halloween

Koniec października nie musi być finałem leśnych wypraw po podgrzybki i prawdziwki. Weekendowi grzybiarze wracali zadowoleni, z pełnymi koszami. Ale uwaga! Las dobrze przygotował się na czas horroru.

Grzybobranie 2020. Nadal pełne kosze. Ale las zaprasza też na Halloween
Grzybobranie 2020. Nadal pełne kosze. Ale las zaprasza też na Halloween
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Dariusz Sekuła

31.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:32

- Takie cudeńka w lesie spotkałem. Niektórzy twierdzą, że są piękne, ale większość uważa, że wyglądają jak z horroru. Mowa o próchnilcach maczugowatych, grzybach potocznie nazywanych palcami umarlaka, bo wyglądają trochę tak, jakby umarlak próbował się wygrzebać z ziemi - pochwalił się swoim znaleziskiem Dariusz Sekuła, pasjonat przyrodniczych obserwacji i doskonały dokumentalista, utrwalający na fotografiach podobne ekstrawagancje flory i fauny.

Te przerażające grzybki, znalezione w dolnośląskich lasach, to - jak tłumaczy znalazca - Xylaria polymorpha. Poszczególne "palce" próchnilca mogą mieć około 8 cm długości, a ich średnica wynosi od 1 do 3 cm. Najczęściej ich barwa jest brązowa lub czarna, ale zdarzają się odcienie mające nieco bardziej zielonkawy lub niebieskawy odcień. Miąższ grzyba jest bardzo twardy, korkowaty lub zupełnie zdrewniały. W środku ma biały kolor. Jest niejadalny.

- Paluchy znałem wcześniej, ale spotkałem je na żywo pierwszy raz. Nie rosły aż tak fotogeniczne, jak im się zdarza - zaznacza Dariusz Sekuła. Czasem faktycznie zdarza się ludziom znaleźć w lasach takie okazy, że można oszaleć na sam widom, jeśli nie słyszało się wcześniej o takich potwornych psikusach przyrody, których nie można przekupić cukierkiem.

Próchnilca maczugowatego spotkać można na wszystkich kontynentach, poza Afryką i Antarktydą. W Polsce jest na tyle powszechny, że uznaje się go za gatunek pospolity. Jednak nie wszystkim jest dane - na szczęście - napotkać na Pana Rączkę z rodziny Adamsów podczas poszukiwania borowików i maślaków. Ten grzyb bytuje na próchnie drzewa, więc pojawia się wszędzie tam, gdzie znajdzie trochę pożywki w postaci butwiejących pni lub nawet desek.

Grzybobranie 2020. Las zaprasza na Halloween

Innego grzyba jak z horroru znalazł pan Jarosław. To okratek australijski. - Interesuję się przyrodą, sprzątałem właśnie las. Gdy zobaczyłem takie coś w zaroślach, nie wiedziałem w pierwszej chwili, co to jest. A to dwa grzyby, rosły koło siebie. Zrobiłem zdjęcia, potem sprawdziłem, że trafił mi się niezły okaz. Ponoć paskudnie pachnie, ja nie czułem tego - opowiada pan Jarosław.

Grzybobranie 2020. Nadal pełne kosze. Ale las zaprasza też na Halloween. Okratek australijski
Grzybobranie 2020. Nadal pełne kosze. Ale las zaprasza też na Halloween. Okratek australijski© Archiwum prywatne

Tego przypominającego ośmiornicę grzyba coraz częściej można znaleźć w polskich lasach, na łąkach czy w parkach. To brat muchomora sromotnikowego, zwany też diabelskimi palcami. Ojczyzną okratka australijskiego jest oczywiście Australia, Nowa Zelandia i Tasmania, przypuszcza się, że do Europy trafił albo z ziemią sprowadzonych roślin, albo za sprawą migrujących ptaków. Grzyb upodobał sobie południe Polski - spotkać go można w Górach Świętokrzyskich i w Górach Sowich.

Według znawców jest jadalny, ale - jak komentuje pan Jarosław - w lesie jest więcej bardziej apetycznych grzybów. Podobno czuć go zepsutym mięsem, więc z tego względu okratek budzi ciekawość, ale i obrzydzenie. Młody grzyb ma kulisty kształt, otoczony jest galaretowatą warstwą. Owocniki nazywane są czarcimi jajami. Z czasem pękają i wtedy przybierają postać krwawej ośmiornicy.

Zdaniem mykologów nie szkodzi naszym rodzimym gatunkom. W niektórych krajach traktowany jest jako zagrożony wymarciem i umieszczony na czerwonych lista. W Polsce nie jest grzybem chronionym.

Grzybobranie 2020. Nadal pełne kosze. Potworności lasu podziwiać, zbierać tylko znane

To nie koniec potworności rodem z horroru, jakie czyhają w polskich lasach. Można spotkać jeszcze uszaka bzowego - grzyba jadalnego, który wygląda jak stosik odciętych ludzkich uszu, przyczepionych do pnia drzewa. Jest cenionym dodatkiem do dań, z uwagi na właściwości lecznicze, które przede wszystkim są doceniane w kulturze Dalekiego Wschodu. Ma mieć zbawienny wpływ na układ odpornościowy. W Polsce grzyb ten jest dopuszczony do obrotu handlowego.

W polskich lasach można też znaleźć grzyby, które wyglądają jak krwawa, wyrwana z ciała wątroba, ludzkie języki lub jak nieprzyzwoicie wystawiony na publiczny widok fallus. Warto o nich wiedzieć, by nie wpaść w panikę, jednak do koszyka zbierać zawsze takie okazy, których jesteśmy pewni.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)