Grzybobranie 2020. Nadal pełne kosze. Ale las zaprasza też na Halloween
Koniec października nie musi być finałem leśnych wypraw po podgrzybki i prawdziwki. Weekendowi grzybiarze wracali zadowoleni, z pełnymi koszami. Ale uwaga! Las dobrze przygotował się na czas horroru.
- Takie cudeńka w lesie spotkałem. Niektórzy twierdzą, że są piękne, ale większość uważa, że wyglądają jak z horroru. Mowa o próchnilcach maczugowatych, grzybach potocznie nazywanych palcami umarlaka, bo wyglądają trochę tak, jakby umarlak próbował się wygrzebać z ziemi - pochwalił się swoim znaleziskiem Dariusz Sekuła, pasjonat przyrodniczych obserwacji i doskonały dokumentalista, utrwalający na fotografiach podobne ekstrawagancje flory i fauny.
Te przerażające grzybki, znalezione w dolnośląskich lasach, to - jak tłumaczy znalazca - Xylaria polymorpha. Poszczególne "palce" próchnilca mogą mieć około 8 cm długości, a ich średnica wynosi od 1 do 3 cm. Najczęściej ich barwa jest brązowa lub czarna, ale zdarzają się odcienie mające nieco bardziej zielonkawy lub niebieskawy odcień. Miąższ grzyba jest bardzo twardy, korkowaty lub zupełnie zdrewniały. W środku ma biały kolor. Jest niejadalny.
- Paluchy znałem wcześniej, ale spotkałem je na żywo pierwszy raz. Nie rosły aż tak fotogeniczne, jak im się zdarza - zaznacza Dariusz Sekuła. Czasem faktycznie zdarza się ludziom znaleźć w lasach takie okazy, że można oszaleć na sam widom, jeśli nie słyszało się wcześniej o takich potwornych psikusach przyrody, których nie można przekupić cukierkiem.
Próchnilca maczugowatego spotkać można na wszystkich kontynentach, poza Afryką i Antarktydą. W Polsce jest na tyle powszechny, że uznaje się go za gatunek pospolity. Jednak nie wszystkim jest dane - na szczęście - napotkać na Pana Rączkę z rodziny Adamsów podczas poszukiwania borowików i maślaków. Ten grzyb bytuje na próchnie drzewa, więc pojawia się wszędzie tam, gdzie znajdzie trochę pożywki w postaci butwiejących pni lub nawet desek.
Grzybobranie 2020. Las zaprasza na Halloween
Innego grzyba jak z horroru znalazł pan Jarosław. To okratek australijski. - Interesuję się przyrodą, sprzątałem właśnie las. Gdy zobaczyłem takie coś w zaroślach, nie wiedziałem w pierwszej chwili, co to jest. A to dwa grzyby, rosły koło siebie. Zrobiłem zdjęcia, potem sprawdziłem, że trafił mi się niezły okaz. Ponoć paskudnie pachnie, ja nie czułem tego - opowiada pan Jarosław.
Tego przypominającego ośmiornicę grzyba coraz częściej można znaleźć w polskich lasach, na łąkach czy w parkach. To brat muchomora sromotnikowego, zwany też diabelskimi palcami. Ojczyzną okratka australijskiego jest oczywiście Australia, Nowa Zelandia i Tasmania, przypuszcza się, że do Europy trafił albo z ziemią sprowadzonych roślin, albo za sprawą migrujących ptaków. Grzyb upodobał sobie południe Polski - spotkać go można w Górach Świętokrzyskich i w Górach Sowich.
Według znawców jest jadalny, ale - jak komentuje pan Jarosław - w lesie jest więcej bardziej apetycznych grzybów. Podobno czuć go zepsutym mięsem, więc z tego względu okratek budzi ciekawość, ale i obrzydzenie. Młody grzyb ma kulisty kształt, otoczony jest galaretowatą warstwą. Owocniki nazywane są czarcimi jajami. Z czasem pękają i wtedy przybierają postać krwawej ośmiornicy.
Zdaniem mykologów nie szkodzi naszym rodzimym gatunkom. W niektórych krajach traktowany jest jako zagrożony wymarciem i umieszczony na czerwonych lista. W Polsce nie jest grzybem chronionym.
Grzybobranie 2020. Nadal pełne kosze. Potworności lasu podziwiać, zbierać tylko znane
To nie koniec potworności rodem z horroru, jakie czyhają w polskich lasach. Można spotkać jeszcze uszaka bzowego - grzyba jadalnego, który wygląda jak stosik odciętych ludzkich uszu, przyczepionych do pnia drzewa. Jest cenionym dodatkiem do dań, z uwagi na właściwości lecznicze, które przede wszystkim są doceniane w kulturze Dalekiego Wschodu. Ma mieć zbawienny wpływ na układ odpornościowy. W Polsce grzyb ten jest dopuszczony do obrotu handlowego.
W polskich lasach można też znaleźć grzyby, które wyglądają jak krwawa, wyrwana z ciała wątroba, ludzkie języki lub jak nieprzyzwoicie wystawiony na publiczny widok fallus. Warto o nich wiedzieć, by nie wpaść w panikę, jednak do koszyka zbierać zawsze takie okazy, których jesteśmy pewni.