Dolny Śląsk. Zastrzelono konia wartego pół miliona złotych. Myśliwi odpierają zarzuty
W dolnośląskim Budzowie pod Strzelinem doszło do tragedii. Na padoku stajni zginął koń. Zastrzelono go z broni długiej. W pobliżu miejsca zdarzenia obywało się polowanie, jednak myśliwi zaprzeczają, jakoby to któryś z nich zamordował zwierze.
Jako pierwszy o tragedii, jeszcze w ubiegły weekend, informował ząbkowicki "Express Miejski". Wtedy nie było jednak jasne, czy koń zginął wskutek postrzału. Po kilku dniach śledczy nie mają już wątpliwości - donosi "Radio Wrocław".
Egis był koniem czystej krwi arabskiej, mistrzem świata w ujeżdżaniu bez ogłowia. Jego wartość szacowano na około pół miliona złotych. Zwierzę przebywało wraz z innymi wierzchowcami na padoku stajni. Wtedy to padł strzał.
Dolny Śląsk. Zastrzelono konia wartego pół miliona złotych. Myśliwi odpierają zarzuty
Na razie nie wiadomo, kto zamordował konia oraz czy był to wypadek, czy zaplanowane zabójstwo. Biegli z dziedziny balistycznej po kształcie rany ustalili, że strzał padł z odległości minimum 100 metrów. - Broń, z jakiej dokonano egzekucji, to była broń długa - tłumaczy Tomasz Orepuk rzecznik prokuratury w Świdnicy.
W czasie tragedii w okolicach stajni odbywało się polowanie. Myśliwi jednak stanowczo wykluczają pomyłkę jednego z nich. - Wlot kuli myśliwskiej jest specyficzny, jest to malutka dziurka która przy wyjściu robi się troszeczkę większa. Moje przypuszczenia są takie, że ktoś musiał podejść do konia stosunkowo blisko i oddać strzał - twierdzi w rozmowie z wrocławskim radiem Jacek Pawłowski z koła myśliwskiego “Wrzos”.
- Z uwagi na okoliczności w jakich zdarzenie nastąpiło, zwłoki konia zostały przekazane do specjalnego zakładu celem wykonania odpowiednich badań. Wszystko po to, by wyjaśnić, w jakich okolicznościach doszło do śmierci zwierzęcia - mówi podkomisarz Wojciech Jabłoński z biura prasowego dolnośląskiej policji. Prokuratura prowadzi dochodzenie w tej sprawie.
Biorąc pod uwagę wartość konia, niewykluczone jest celowe zabójstwo. Służby przyjrzą się jednak dokładnie także pracy myśliwych, ponieważ nie byłby to pierwszy przypadek niecelowego zabicia zwierzęcia hodowlanego podczas polowania.