Dolny Śląsk. Weekend bez Śnieżki. Pracownicy Karkonoskiego Parku Narodowego biją na alarm
Karkonosze i Góry Izerskie cieszą się ogromnym zainteresowaniem turystów. Z tygodnia na tydzień w okolicy pojawia się więcej osób. W miniony weekend padł rekord. Na teren Karkonoskiego Parku Narodowego weszło ponad 25 tys osób. Sytuacja ma jednak swoje minusy.
14.08.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:47
Ponad połowa odwiedzających Karkonoski Park Narodowy wybiera się na Śnieżkę, która zdaje się być obowiązkowym punktem programu. Problem w tym, że obecność turystów wiąże się z dewastacją przyrody. Ludzie nie zwracają uwagi na zakazy deptania trawy i zostawiają po sobie góry śmieci.
- Szacujemy, że po weekendzie mogą to być nawet 3 metry sześcienne i to w samym rejonie Karpacza - mówi TVP3 Wrocław Monika Rusztecka z KPN.
Dolny Śląsk. Weekend bez Śnieżki. Pracownicy Karkonoskiego Parku Narodowego biją na alarm
Deptanie zieleni to już plaga. - Pomimo znaków zakazu i tego, że to tereny muraw alpejskich, które są ewidentnie poza szlakiem, wielu turystów kusiło, żeby rozłożyć się tam jak na plaży. Biwakowali i bawili się z dziećmi - wyjaśnia w rozmowie z wrocławską telewizją Karolina Dobrowolska z Karkonoskiego Parku Narodowego.
Do akcji “Weekend bez Śnieżki” włączyli się już hotelarze, właściciele pensjonatów oraz przewodnicy górscy. Chodzi o to, by pokazać turystom inne ciekawe miejsca w Sudetach Zachodnich.
Kolejnym poważnym problemem jest to, że na szlakach nikt nie przejmuje się panującą pandemią koronawirusa. Turyści chodzą bez maseczek i nie zachowują bezpiecznej odległości. Tymczasem w kolejce do wyciągu na Kopę stoi się nawet kilka godzin. To świetna okazja do zarażenia COVID-19.
Zainteresowanie Karkonoszami nie dziwi. Rozwija się infrastruktura hotelowa, a piękne krajobrazy kuszą potencjalnych odwiedzających. Sezon 2020 jest wyjątkowo także z powodu pandemii koronawirusa, która wielu Polaków zatrzymała w kraju. Zamiast wybierać się na wakacje za granicę, odkrywają piękno swojej ojczyzny.