Dolina Baryczy. Sokoli romans trwa. Będzie kolejne potomstwo
Pierwsze jajo Zdenka zniosła kilka dni temu. Ile ich będzie, okaże się za jakiś czas. Teraz nawet ci, którzy uważnie obserwują samiczkę w gnieździe, mogą tylko domyślać się, jak liczne będzie tegoroczne potomstwo. Najważniejsze, że rodzina się trzyma.
17.03.2021 11:28
Zdenka, samiczka sokoła, wykluta w 2018 roku w Czechach, związała się z Borkiem, wykluty w 2017 roku w Nadleśnictwie Żmigród, w Dolinie Baryczy. Imiona nadali im internauci. Miłość połączyła tę młodą parę dwa lata temu. W zeszłym roku, za pomocą podglądającej ich kamery, można było cieszyć się z wyklucia czterech maluchów. Zostały zaobrączkowane i być może wrócą także w rodzinne strony. Tymczasem do przyjścia na świat szykuje się ich rodzeństwo.
Sokół wędrowny to ptak rzadki, ratowany przy wzmożonych wysiłkach przyrodników. W działania zaangażowane są stowarzyszenia sympatyków i oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Ingerencja ludzka polega nawet i na budowaniu im gniazd i zachęcając je do zasiedlania takich rezydencji. Wymaga to znajomości zwyczajów tych ptaków, ich dróg wędrówki i upodobań "architektonicznych".
Teraz samiczka będzie kamieniem siedzieć na gnieździe i wysiadywać jaja, a Borek weźmie na siebie obowiązek jej utrzymywania. Będzie zapewniać jej jedzenie. Młode wyklują się na pewnie pod koniec kwietnia - w zeszłym roku pierwszy z czterech maluchów pojawił się na świecie 22 kwietnia, w Światowy Dzień Ziemi.
Potem pisklęta spędzą w gnieździe około sześciu tygodniu, potem będą się uczyły latać i polować. A kiedy już się tego nauczą, przestaną być słodkimi pisklakami i zamienią się w bezwzględnych i okrutnych morderców, przemieszczających się za swoimi ofiarami z prędkością ponad 300 kilometrów na godzinę.
Dolina Baryczy. Sokoli romans trwa. Będzie kolejne potomstwo
Zdenka i Borek są masowo podglądani przez ornitologów i miłośników w swoim sokolim gnieździe w okolicach Żmigrodu. To nie tylko ciekawostka, ale ważny projekt ochrony dolnośląskiej przyrody.
To wielkie szczęście, że sokoły wędrowne w Polsce i na Dolnym Śląsku dzięki pomocy człowieka znalazły odpowiednie warunki. Dzięki temu odradza się jeden z najrzadszych gatunków ptaków w Polsce. Jego populacja europejska całkowicie wyginęła w latach 60-tych i trzeba było ogromnych wysiłków ludzi, by naprawić to, co zdarzyło się złego wcześniej.
Na początku XX wieku sokół wędrowny występował w całym kraju, ale do zagłady tych ptaków przyczyniło się stosowanie w rolnictwie pestycydów. DDT po dostaniu się do organizmów ptaków nie był z nich wydalany i kumulował się w ich tkankach. Powodował, że znoszone przez samice jaja miały zbyt delikatną skorupkę i pękały pod ciężarem wysiadującej je matki. Od roku 1976 środek chemiczny jest już w Polsce zabroniony, ale straty, jakie spowodował, czasem naprawiać trzeba do dziś.
Reintrodukcja sokołów wędrownych na Dolnym Śląsku przyniosła zadowalające efekty. Akcja "Sokół" prowadzona jest przez Stowarzyszenie na Rzecz Dzikich Zwierząt od dekady. W tym czasie wypuszczono w naszym regionie 187 sztuk skrzydlatych drapieżników, choć najlepsze zdarza się od czterech lat - małe sokoły regularnie wykluwają się w nadrzewnych gniazdach Dolnym Śląsku. Teraz też życie sokolej rodziny będzie można podglądać dzień po dniu.