Wróbel: kontaktowałem się z UOP w sprawie PKN Orlen
Były prezes PKN Zbigniew Wróbel zeznał przed komisją śledczą, że kontaktował się z Urzędem Ochrony Państwa, bo to oficjalny urząd służący m.in. do ochrony koncernu. _Nie przekazywałem informacji w niepowołane ręce, tylko wysokiemu funkcjonariuszowi UOP_ - zaznaczył.
25.01.2005 | aktual.: 25.01.2005 12:37
UOP nie ustalał polityki kadrowej
Wróbel przyznał, że spotkał się z płk. Piotrem Lenartem, szefem bydgoskiej delegatury UOP, której teren działania obejmował również Płock. Zaprzeczył jednak, by to UOP ustalał politykę kadrową w firmie. Miałem własną ocenę pracowników - podkreślił.
Powiedział, że Lenart w rozmowie z nim miał szereg uwag dotyczących koncernu. Zgodnie z jego opinią, Wróbel zmienił pełnomocnika ds. ochrony informacji niejawnych. Według b. prezesa PKN Orlen, UOP miał prawo krytycznie oceniać jego działalność, m.in. dlatego, że w PKN nie było wewnętrznych przepisów dotyczących zachowania tajemnic spółki.
Wróbel zaznaczył, że zmiany w biurze zakupów ropy PKN zostały przeprowadzone nie na życzenie UOP, a na wniosek wiceprezesa Jacka Strzeleckiego, który przyszedł do koncernu w lipcu 2002 r. Zmiany w tym biurze nie były nagłe, odbyły się przez 1,5 roku - dodał.
Według Wróbla, niego nie ma nic dziwnego w zatrudnieniu w PKN Andrzeja Anklewicza - b. wiceszefa MSW - na stanowisku związanym z bezpieczeństwem koncernu. Przypomniał, że również inni byli szefowie służb specjalnych w Polsce pracują na rzecz dużych firm, m.in. KGHM Polska Miedź.
Łukoil mógł przejąć Rafinerię Gdańską
Na pytanie szefa komisji Józefa Gruszki (PSL), czy możliwe było przejęcie RG przez Łukoil poprzez firmę Rotch, Wróbel oświadczył, że gdyby konsorcjum Rotch-Łukoil kupił Rafinerię Gdańską (RG), rosyjska firma mogłaby przejąć Rafinerię.
Wraz z doradcami rozpatrywaliśmy takie scenariusze, przedstawialiśmy je Nafcie Polskiej i informowaliśmy ministra skarbu, że może dojść do takiej sytuacji - mówił Wróbel. Sądzę, że gdyby wówczas (w 2003 roku) RG została sprzedana konsorcjum Rotch-Łukoila, to Rafineria zostałaby przejęta przez Łukoil - podkreślił. Dodał, że PKN Orlen starał się z tym walczyć.
Wróbel dodał, że w 2001 roku jeszcze w ramach strategii przyjętej przez rząd Jerzego Buzka brytyjska firma Rotch miała możliwość doboru konsorcjanta w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej. Wówczas PKN Orlen był wyłączony z możliwości udziału w prywatyzacji.
Rotch będąc inwestorem raczej finansowym i biernym, potrzebował partnera branżowego i znalazł go w Łukoilu - podkreślił Wróbel. Jak dodał, obecność rosyjskiej firmy w konsorcjum "zaczęła pęcznieć i prawdopodobnie to zaniepokoiło właściciela Rotcha", a także stronę polską.
Wówczas pojawiło się zachwianie w postanowieniu, że RG zostanie sprzedana konsorcjum Rotch-Łukoil; wtedy Rotch odezwał się do nas - relacjonował. Podkreślił, że PKN Orlen nie mógł od razu podjąć rozmów z Rotchem. Zrobiliśmy to wtedy, kiedy rząd uwolnił decyzję o potencjalnej obecności PKN w Rotchu, a sam Rotch wypowiedział umowę Łukoilowi - zaznaczył. Dodał też, że PKN Orlen zajął miejsce Łukoila, ale nie przejął jego warunków.
Kwaśniewski nie udzielił wyraźnej wskazówki
Zbigniew Wróbel przyznał przed sejmową komisją śledczą, że radził się prezydenta przed objęciem funkcji prezesa PKN Orlen. Według Wróbla, Aleksander Kwaśniewski nie udzielił mu jednak wyraźnej wskazówki, czy powinien zostać prezesem Orlenu czy też nie.
Członek sejmowej komisji śledczej Zbigniew Wasserman dociekał, czy prezydent Kwaśniewski wyraźnie wsparł kandydaturę Wróbla. Były prezes nie udzielił jednak jednoznacznej odpowiedzi.
Wróbel zeznał, że zna Aleksandra Kwaśniewskiego od końca lat 70. z czasów studenckich. Relacje z prezydentem określił mianem dobrych, "o których nie można powiedzieć, że nie są koleżeńskie".
Były prezes PKN Orlen powiedział również, że zatrzymanie jego poprzednika Andrzeja Modrzejewskiego w lutym 2002 roku utrudniło odwołanie go przez Radę Nadzorczą. Według Zbigniewa Wróbla, Rada była skonfudowana i zakłopotana faktem zatrzymania. Ostatecznie jednak w głosowaniu odwołała Modrzejewskiego stosunkiem głosów 6:3.
Trudności z podpisaniem kontraktu z Petrovalem
Ostateczne podpisanie kontraktu przez PKN Orlen ze spółką Petroval przedłużało się, bo były trudności z zabezpieczeniem tego kontraktu - zeznał Zbigniew Wróbel.
Odpowiadając na pytania wiceszefa komisji Zbigniewa Wassermanna (PiS) Wróbel opisywał przebieg negocjacji ze spółką zależną od rosyjskiej firmy Jukos, Petrovalem, w nocy z 21 na 22 grudnia 2002 roku. Przyznał, że rozmowy się przedłużały i wciąż pojawiały się "sprawy merytoryczne w sferze zabezpieczeń i zapisów dotyczących jakości".
B. prezes PKN Orlen dodał, że jednocześnie, w innym pokoju prowadzono rozmowy z innym dostawcą ropy do PKN Orlen - spółką J&S. Chcieliśmy by te kontrakty zostały podpisane jednocześnie, by żadnej ze stron nie dać poczucia, że któraś jest ważniejsza - zaznaczył. O ile z J&S udało się podpisać umowę jeszcze za dnia, o tyle z Petrovalem "nie szło" - dodał.
Wróbel przyznał, że negocjatorzy śpieszyli się ze względu na nadchodzące święta Bożego Narodzenia i groźbę ataku wojsk amerykańskich na Irak.
Wassermann zapytał Wróbla, czy jest prawdą, że negocjacje szybko zakończyły się po tym, gdy przewodniczący rosyjskiej delegacji Siergiej Brudno zatelefonował do "człowieka imieniem Jan". Nie byłem świadkiem takiej rozmowy - odparł Wróbel.
Zarobki prezesa
B. prezes PKN Orlen nie chciał podać wysokości swoich zarobków na stanowisku prezesa spółki zasłaniając się kontraktem menedżerskim. Nie chciał również powiedzieć ile pieniędzy proponowano mu za objęcie fotela prezesa. Powiedział tylko, że propozycje niewiele różniła się od ostatecznych zapisów kontraktu.
Media pisały, że miesięczne wynagrodzenie Wróbla wynosiło ok 200 tys zł.