Wraca sprawa podsłuchów. Minister Ziobro kontra Sąd Najwyższy
Czy można ścigać sprawcę, np. gwałciciela albo złodzieja samochodów, jeśli o jego przestępstwie policja dowiaduje się niejako przypadkiem, podsłuchując inną osobę? Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro uważa, że tak. Sąd Najwyższy twierdzi inaczej. Sprawę wyjaśni Trybunał Konstytucyjny.
Wniosek Prokuratora Generalnego, do którego dotarła Wirtualna Polska, ma związek z uchwałą Sądu Najwyższego z 28 czerwca 2018 roku dotyczącą wykorzystywania dowodów uzyskanych w wyniku kontroli operacyjnej. Sąd uznał, że dowody są nieważne i powinny być niszczone, jeśli np. do przestępstwa przyznaje się osoba, która nie jest objęta podsłuchem, a jedynie telefonuje do kogoś podsłuchiwanego, a czyn nie należy do tzw. przestępstw katalogowych.
Z tą interpretacją nie zgadza się Zbigniew Ziobro. Jego zdaniem uchwała Sądu Najwyższego prowadzi do cenzurowania dowodów wykorzystywanych w postępowaniach karnych i wiąże ręce organom ścigania. Uniemożliwia bowiem reakcję na groźne przestępstwa, w tym gwałty, stalking, przemoc domową, kradzieże czy oszustwa komputerowe.
„Uznanie, iż ujawnienie w trakcie kontroli operacyjnej dowodów, np. na fakt zgwałcenia osoby czy seksualnego wykorzystywania osoby bezradnej albo upośledzonej, a więc czynów, które nie są tzw. przestępstwami katalogowymi, nie pozwala na wykorzystanie takiego dowodu przeciwko sprawcy czynu, budzi naturalny sprzeciw. Nie sposób bowiem wskazać, jakie wartości konstytucyjne chronią sprawcę tak drastycznego czynu. Przepisy Konstytucji mają przecież na celu chronienie pokrzywdzonych przestępstwem” – zwraca uwagę Prokurator Generalny we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego.
Według niego konsekwencją uchwały Sądu Najwyższego jest premiowanie przestępców, podczas gdy „uczciwi obywatele mają prawo oczekiwać od organów państwa skutecznej reakcji wobec stwierdzonych naruszeń prawa”.
Zdaniem Ziobry przepis art. 168b kodeksu postępowania karnego nie pozostawia żadnych interpretacyjnych wątpliwości, że zawsze należy ścigać każde przestępstwo. Prokurator Generalny zwraca uwagę, że artykuł został znowelizowany w kwietniu 2016 roku właśnie po to, by uniknąć na przyszłość takich sytuacji, jak uniewinnianie oskarżonych o poważne przestępstwa nie ze względu na brak winy, tylko uznanie, że dowody zostały zebrane z naruszeniem przepisów. Tak było w przypadku oskarżonej o korupcję byłej posłanki PO Beaty Sawickiej.
„Ograniczenie możliwości stosowania art. 168b kodeksu postępowania karnego w taki sposób, jak dokonał tego Sąd Najwyższy, prowadzi w sposób nieunikniony do skrajnych wypaczeń w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, godzi w zasadę prawdy materialnej, konstytucyjne prawa pokrzywdzonych oraz normatywne podstawy funkcjonowania Państwa. Aprioryczne wykluczenie w takiej sytuacji dowodu jako niedopuszczalnego i storpedowanie procesu karnego ze względów wyłącznie formalnych, jest nie do pogodzenia z normami konstytucyjnymi” – podkreśla Prokurator Generalny.
Uchwałę Sądu Najwyższego krytykował bezpośrednio po jej wydaniu także wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł: „Bezkarność gwałcicieli, katów domowych, złodziei, oszustów – do tego prowadzi ostatnia uchwała najważniejszego z sądów w Polsce. Uderza w sam sąd, na który cieniem kładzie się niewyjaśniona korupcyjna afera” – pisał na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”, pytając, „dlaczego Sąd Najwyższy chroni przestępców”,
„Czy policjant, który wchodzi do domu dilera narkotykowego, ale oprócz amfetaminy znajdzie w jego garażu skradziony samochód, może zatrzymać auto jako dowód przestępstwa? Jak najbardziej. Czy ten sam diler odpowie za kradzieże samochodów, jeśli pochwali się nimi w podsłuchiwanej przez policję rozmowie telefonicznej? Niestety, już nie. Takie są konsekwencje ostatniej uchwały Sądu Najwyższego” – ostrzegał Warchoł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl