Wprost: gen. Błasik mógł mieć prawo być w kokpicie tupolewa
Wbrew obiegowej opinii ekspertyza krakowskiego Instytutu Sehna nie tylko
nie wyklucza obecności generała Andrzeja Błasika w kabinie Tu-154M, ale wręcz
potwierdza. Ale Błasik mógł mieć prawo tam być - pisze "Wprost".
26.05.2013 | aktual.: 27.05.2013 04:56
- Podtrzymuję, że zdaniem komisji w ostatniej fazie lotu, w kabinie znajdował się wyższy oficer w randze generała, co zresztą potwierdził Instytut Ekspertyz Sądowych swoimi analizami – mówił podczas wtorkowej konferencji prasowej Maciej Lasek, szef zespołu mającego popularyzować oficjalne ustalenia w sprawie katastrofy smoleńskiej. Podczas tej konferencji członkowie Laska po raz pierwszy oficjalnie polemizowali z najważniejszymi tezami Zespołu Parlamentarnego Antoniego Macierewicza. Najbardziej kontrowersyjny fragment tej polemiki to właśnie powtórzenie opinii, że Dowódca Sił Powietrznych był w kokpicie Tu-154M 10 kwietnia 2010 roku aż do momentu katastrofy.
Lasek powoływał się m.in. na padające w zapisie firmowanym przez krakowski Instytut Sehna słowa „generałowie”, mogące potwierdzać obecność Błasika. Tymczasem z analizy Instytutu Sehna wynika nawet więcej. Krakowscy eksperci potwierdzili przecież także, na co mało kto zwraca uwagę, że wysokość dwieście pięćdziesiąt metrów czyta niezidentyfikowany głos „mężczyzny”. Kto zatem spoza załogi (która jest w całości zidentyfikowana po głosach) miał na tyle kompetencji, by odczytywać w ostatniej fazie lotu wysokościomierze?
Czy jednak na pewno generał nie miał prawa być w kokpicie? Nie był on co prawda formalnym członkiem załogi, ale niejako sam się nim mianował, meldując prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu gotowość Tupolewa do lotu. Jest więc prawdopodobne, że zamierzał sobie ten lot wpisać do własnego nalotu, jako tzw. „lot inspektorski”. Warunkiem uznania Błasikowi lotu do Smoleńska jako „lotu inspektorskiego”, a więc uznania jego obecności w kokpicie za uprawionej, jest jednak znalezienie odpowiedniego rozkazu w tej sprawie. Do tej pory, jak wynika z informacji „Wprost”, nie udało się go znaleźć.
Więcej Wprost.pl