Wpływowy prokurator molestował dzieci. Wyznaczono termin pierwszej rozprawy
Na 4 kwietnia Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim wyznaczył termin pierwszej rozprawy w sprawie byłego prokuratura Adama W. Mężczyzna zdobył zaufanie nieletniego i bezwzględnie je wykorzystał.
22.02.2018 | aktual.: 22.02.2018 18:55
Krakowska prokuratura oskarżyła mężczyznę a o pięć brutalnych przestępstw przeciwko wolności seksualnej i obyczajności, popełnionych między grudniem 2008 r. a grudniem 2011 r. wobec dwójki dzieci z woj. świętokrzyskiego - donosi PAP. Andrzejowi W. grozi do 12 lat więzienia.
Początkowo orzekać w tej sprawie miał Sąd Okręgowy w Kielcach. Ale z uwagi na zachowanie bezstronności wystąpił do Sądu Najwyższego o przekazanie jej innemu równorzędnemu sądowi.
Andrzej W. został w kwietniu ubiegłego roku zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji.
W programie „Uwaga” telewizji TVN z 2016 roku, dziennikarka przeprowadziła wywiad z jedną z jego ofiar. Karol szczegółowo opisał, jak prokurator wykorzystał jego zaufanie i potrzebę bliskości.
Andrzej W. nigdy się nie ożenił oraz nie ma dzieci. Jego znajoma, która nie chciała wypowiadać się przed kamerą, twierdzi, że powtarzał, że "brzydzi się dojrzałymi kobietami".
"Dawał poczucie bliskości"
13-letni wówczas Karol mieszkał z dziadkami, którzy byli sąsiadami Andrzeja W. Zaniedbanemu przez rodzinę chłopcu zaproponował korepetycje u siebie w domu.
- Zachowywał się, jak ktoś z rodziny - wspomina Karol w rozmowie z dziennikarką programu. - Okazywał zainteresowanie, dawał poczucie bliskości – wspomina.
Z czasem mężczyzna zaczął zadawać intymne pytania.
- Mówił, że takie ładne ciało szkoda chować przed światem. Tłumaczył mi, że jestem jego "bobaskiem", którego pokochał. Czasem robił mi zdjęcia. Dotykał. Pytał, czy jestem ciekawy, co to jest stosunek seksualny – opowiada. - Wykorzystał mnie. On mi wytłumaczył, że to normalne i prosił, by nikomu o tym nie mówić. Bo to tajemnica – mówi.
Kiedy chłopak trafił do ośrodka, o prokuratorze wypowiadał się w samych superlatywach. Podkreślał, że to jego przyjaciel. Z czasem, w rozmowach z dyrektorką, zaczął dawać do zrozumienia, że w grę wchodziły też intymne relacje. To Monika Krawczyk, dyrektorka placówki, namówiła chłopaka, żeby poszedł na policję.
Źródło: radiozet.pl / tvn.pl