"Wpisuję polská!". Spis powszechny w Czechach szansą dla Polaków
W Czechach, podobnie jak u nas, trwa spis powszechny. Dla mniejszości narodowych to okazja, żeby się policzyć i udowodnić rządowi w Pradze, że warto łożyć pieniądze na ich szkoły i imprezy kulturalne. Mieszkający po czeskiej stronie Śląska Cieszyńskiego Polacy liczą na to, że spis będzie dla nich okazją do aktywizacji, wyjścia z marazmu po lockdownie i zamknięciu granicy.
Lockdown dotknął całą Polskę, ale Cieszyn jakby bardziej. Polsko-czeskie miasto, będące do tej pory integralną całością znów podzieliła granica. Mieszkańcy widzą w tym dość upiorny wydźwięk. Sto lat temu, ku zaskoczeniu cieszynian miasto zostało podzielone pomiędzy dwa, wrogie sobie państwa. Po polskiej stronie została starówka i kościoły, a po czeskiej zakłady pracy i kolej. Dwie rozdarte połówki musiały nauczyć się funkcjonować bez siebie. - Zyskały te miasta, które pomimo różnic udało się połączyć, czyli Frydek-Mistek i Bielsko-Biała. Cieszyn na granicy stracił - mówi nam Mariusz Chybiorz z Centrum Polskiego Kongresu Polaków.
Miasto murem podzielone
Podobnie było teraz. Pandemia COVID-19 nie tylko pozamykała biznesy, ale także zamknęła granicę. Do przejścia przez rzekę jeszcze przed chwilą potrzebny był glejt poświadczający o tym, że Olzę przekracza się w celach biznesowych i nie na dłużej niż 12 godzin. Do tej pory podwójny charakter miasta ściągał turystów, podróżujących do Pragi lub Krakowa backpackerów lub licznych w Polsce czechofilów. Teraz to wszystko się skończyło. Pomimo słonecznej pogody turystów nie sposób spotkać ani na rynku, ani na zamku piastowskim, którego rotunda zdobi banknot dwudziestozłotowy.
Nic więc dziwnego, że to w tym mieście jako jednym z pierwszych pojawiły się restauracje, które na przekór rządowym zakazom postanowiły otworzyć swój biznes. Nałożone przez sanepid wysokie kary nie zniechęciły przedsiębiorców. - Klienci zostali po obu stronach granicy. Polacy chętnie przechodzili na czeską stronę na piwo i smażony ser, Czesi przychodzili do nas na inne specjały. Przed pandemią miałam w swojej restauracji co tydzień sporą grupę Czechów - mówi WP Patrycja Ptak, kierownik "Restauracji Trzech Braci" w Cieszynie.
W sprawie otwarcia granicy głos zabrał jeszcze w zeszłym roku Kongres Polaków w Republice Czeskiej. Specjalny list dotyczący tego problemu został wysłany do premiera Czech Andreja Babisza, odpowiednie pisma wylądowały też na biurkach hetmana województwa morawsko-śląskiego (rodzaj wojewody) oraz polskich dyplomatów. Wszystko to bez większych efektów.
"Wpisuję polská!". Spis ludności na Śląsku Cieszyńskim
Zamknięta granica ma jeszcze jeden wymiar. Mieszkający na Śląsku Cieszyńskim Polacy obawiają się, że osłabi związki pomiędzy żyjącymi po obu stronach rzeki rodakami. Według spisu powszechnego przeprowadzonego w 2011 roku Polaków w Czechach było 40 tys. z czego 30 tys. mieszkało na Zaolziu. Tutejsi tej nazwy nie lubią. Mówią, że Zaolzie wszystkim kojarzy się z wojną, a ich region ma do zaoferowania znacznie więcej niż tylko trudną historię. Uczulają więc, że lepiej jest mówić o Śląsku Cieszyńskim.
Spis powszechny potrwa do 11 maja. Do tej pory każde kolejne wielkie liczenie przedstawiało tendencję spadkową. Polacy w Czechach, mimo że w dużej mierze stanowią ludność autochtoniczną, a nie emigrancką po prostu wtapiają się w swoje otoczenie. Dla tych, dla których istotą śląskości cieszyńskiej jest wspólna tradycja obu narodów, jest to przykre. Przekonują, że siła regionu tkwi w jego dwu, a nawet trójjęzyczności, jeśli policzyć gwarę. Polskie szkoły mają małe klasy i oferują lepszą edukację niż te czeskie. Gdyby wynik spisu okazał się niski, to czeskie samorządy mogłyby zyskać pretekst do likwidacji placówek. Nie chodzi tu zresztą o antypolonizm. Ten jeśli już w Czechach występuje to jest raczej gospodarczy i dotyczy niechęci wobec importowanych z Polski towarów. Na losie szkół mogłoby zaważyć zwykłe cięcie kosztów utrzymania budynków.
- Wynik spisu ma wpływ na siłę przebicia w danych gminach. Jeśli okaże się, że jest nas mało, mogą zniknąć tablice w dwóch językach, a zaraz później okaże się, że nie ma dla nas pieniędzy czy to na remont budynku, czy organizację życia kulturalnego - mówi Wirtualnej Polsce Michał Przywara kierownik Centrum Polskiego Kongresu Polaków.
Kluczem do osiągnięcia dobrego wyniku w spisie mają być młodzi. Chrystian Heczko z z Centrum Polskiego Kongresu Polaków prezentuje nam gadżety związane z akcją, które mogą trafić w gusta młodzieży. To m.in. kubek z napisem "Wpisuję polská!" i dużą literą "P", wlepki i płócienna torba na zakupy. Przekaz jest jasny, ale unika siermiężności. Nie ma tu białego orła ani flagi. Chodzi raczej o hipsterską estetykę. Dla porównania na wydanej dziesięć lat temu mapie turystycznej Zaolzia znalazło się dwóch mężczyzn w strojach ludowych trzymających biało-czerwone flagi.
- Czeskie znaki diakrytyczne w naszej akcji użyte są celowo. Podkreślają, że nie chodzi o żaden nacjonalizm, a wielokulturowość regionu - słyszymy.
Większa część akcji z powodów pandemicznych prowadzona jest przez internet. W spocie promującym region wystąpiła m.in. cieszynianka Ewa Farna. - Większą część czasu spędzam obecnie pod Pragą, gdzie czuję się świetnie, ale są jednak w życiu rzeczy niezmienne. Ciągle z tą samą radością wracam tu, w rodzinne strony, po to by spotkać bliskie mi osoby, przespacerować się po ulubionych Beskidach. Czuję, że jestem tu u siebie, dlatego w tegorocznym spisie ludności z pełnym przekonaniem "Wpisuję polská!" – mówi na nagraniu znana piosenkarka.
Ewa Farna - Wpisuję polská #jeżechpolok
Jej wypowiedź jest symptomatyczna. Faktycznie, wielu młodych Polaków kończących polskie szkoły na Śląsku Cieszyńskim wybiera studia w Pradze czy w Ostrawie. Zmienić ten trend próbuje program stypendialny im. gen. Władysława Andersa. Oferuje on 1250 złotych studentom, którzy zdecydują się na studia w Polsce. Z tego co słyszymy, zaczyna przynosić efekty. Coraz więcej polskich uczniów deklaruje, że chciałoby studiować np. w położonym o dwie godziny drogi od Cieszyna Krakowie.
Inny problem, z którym muszą zmierzyć się polscy aktywiści to czeska moda na niewpisywanie żadnej narodowości. - W Czechach to co narodowe czy patriotyczne nie kojarzy się dobrze. Dopiero w 2008 roku w Pradze stanął pomnik upamiętniający zamachowców, którzy zgładzili nazistę, zastępcę protektora Czech i Moraw Reinharda Heydricha - mówi Przywara.
Kto Ty jesteś? Cieszynianin
Polacy odniosą sukces w spisie powszechnym, jeśli przekonają jeszcze nieprzekonanych, że polskość w ogóle nie wyklucza się z cieszyńskością. Jak tłumaczy Władysław Żagan, kierownik działu turystyki tutejszego zamku, kwestie tożsamościowe są na Śląsku Cieszyńskim dość zagmatwane. - Przez większą część historii w Cieszyn był zależny od królestwa Czech, ale panowała w nim inna dynastia. W 1653 roku władzę przejęli tu Habsburgowie. Polska pojawiła się dopiero w 1918 roku. Różnice kulturowe między Śląskiem Cieszyńskim a resztą Polski widać choćby w stroju ludowym. Ten cieszyński, jako jedyny w kraju nie ma czerwonych korali. W dodatku zawiera dodatki ze srebra i złota, które świadczą o bogactwie regionu, a których nie uświadczymy nigdzie indziej - słyszmy.
Z kolei Radosław Zenderowski, cieszynianin i profesor politologi na UKSW w Warszawie dodaje, że mówienie o jednej tożsamości cieszyńskiej byłoby błędem. - Jest tożsamość budowana na silnym poczuciu polskości, nieco zgorzkniała z uwagi na nieodwzajemnioną miłość i poświęcenie dla sprawy polskiej. Jest tożsamość konstruowana i odtwarzana na pamięci o Księstwie Cieszyńskim i żalu, że Cieszyn nie stał się Luksemburgiem lub Liechtensteinem Europy Środkowej, że nie udało się obronić jego osobności, wytworzyć ponadetnicznego małego narodu politycznego na styku polskiego, czeskiego, a wcześniej także niemieckiego etnosu. Wreszcie jest też tożsamość progresywna, uwzględniające obecne realia kulturowo-etniczne, zasadzająca się na mniej lub bardziej udanych próbach łączenia polskości z czeskością, na czym zdecydowanie bardziej zależy Polakom. Tak jak Śląsk Cieszyński jest terenem pogranicza, tak jego tożsamości są pluralistyczne, miejscami celowo "niedomknięte", pozostające ze sobą w dialektyce konfrontacji, rywalizacji i kooperacji - tłumaczy.
Od 1991 roku ludność polska w Czechach systematycznie spada. W 1991 roku narodowość zadeklarowało 60 tysięcy osób, w 2001 ponad 51 tysięcy, a w 2011 już tylko 39 tysięcy. Kongres Polaków w Republice Czeskiej liczy na to, że tym razem trend uda się przełamać. Czy im się to uda, a wśród młodych zapanuje moda na "wpisywanie polskiej" dowiemy się po 11 maja.