Wpadka w rosyjskiej telewizji. Opowieść niezgodna z propagandowym przekazem
Propagandowa wpadka w rosyjskiej telewizji. Rosjanin, który był w ukraińskiej niewoli, miał opowiedzieć o horrorze, jaki tam przeżył. Jego relacja odbiegała jednak mocno od tego, czego się spodziewano.
Michaił był żołnierzem kontraktowym. Miał na froncie w Ukrainie spędzić cztery miesiące. Wysłano go do obwodu charkowskiego.
- Zaczął się atak, wojska nadciągały z drugiej strony. To były ich regularne wojska, podczas gdy my byliśmy "ludźmi z tyłów". My nie byliśmy po prostu żołnierzami, wśród nas nie było prawie żadnego wojskowego. Wszyscy po prostu uciekli - opowiadał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Przyjechał po nas czołg, wskoczyliśmy na niego, 15-20 ludzi. I nagle pocisk moździerzowy eksplodował tuż przy nas. Zostałem ranny w nogę, twarz - opowiada. Relacjonuje, że wielu z jego kompanów wpadło w histerię, zaczęli strzelać w powietrze, nie wiedzieli, co mają robić. Nagle z zarośli wyskoczyli Ukraińcy, przystawili im karabiny do głowy. - W takiej sytuacji już nic nie możesz zrobić - relacjonował Michaił.
"Możecie odetchnąć, na pewno nie zostaniecie zabici"
- Nie bili nas, traktowali nas w porządku. W charkowskim areszcie, kiedy zdjęli nam z oczu opaski, powiedzieli nam, gdzie jesteśmy i stwierdzili, że jesteśmy jeńcami wojennymi. "Możecie teraz odetchnąć, jesteście w areszcie, więc nie na pewno nie zostaniecie teraz zabici", zapewniono nas - relacjonował w rosyjskiej telewizji były żołnierz.
Michaił opowiadał, że z Charkowa zabrali ich najpierw do Kijowa, a potem do obozu we Lwowie. Tam oczekiwali na powrót do domu, w ramach wymiany jeńców.
"Nauczyłem się ich hymnu na pamięć"
Były rosyjski żołnierz opowiada, że w obozie jenieckim sami gotowali sobie jedzenie, ale podobnie jak w areszcie, byli bardzo dobrze karmieni - trzy razy dziennie. Obowiązywał też wojskowy dryll: pobudka o 6 rano, cisza nocna o 22. Kary? Jeśli ktoś popełnił wykroczenie, groziły mu karne pompki.
- Nauczyłem się ich hymnu na pamięć. Nauczyłem się na pamięć ich pieśni o Banderze. Najbardziej polubiłem ich piosenkarkę Sofię Rotaru i jej piosenkę "Czerwona ruta" - przyznał Michaił.
Były jeniec opowiada także, że do obozu przyjeżdżali reporterzy z całego świata. - Tylko naszych tam nie było - stwierdził.
Nagranie szybko usunięto z sieci
Dopytywany, jakie pytania zadawali im dziennikarze, odparł, że chcieli wiedzieć, w jakich warunkach mieszkają, jak są traktowani, co jedzą. - Pytali się też, dlaczego tu przyjechaliśmy i czy zamierzamy wrócić - mówił Michaił.
Zdradził też, że w całym obozie były kamery, które miały gwarantować, że jeńcy traktowani są zgodnie z przepisami Konwencji Genewskiej. Zapewnił, że odczytano im w całości przepisy, o przysługujących im prawach.
Nagranie z tego programu rosyjskiej telewizji, jak wiele innych, zostało zamieszczone na stronie internetowej programu. Szybko je jednak usunięto.