Okazuje się, że zdaniem Morawieckiego Święto Niepodległości obchodzimy w Polsce 11 września. W przeszłości Marsze Niepodległości miewały niespokojny przebieg (obrywało się nawet sadzonkom), ale skojarzenie z rocznicą zamachu na World Trade Center wydaje się mocno przesadzone. Zwłaszcza w przypadku przedstawiciela rządu patrzącego przychylnie (i często z matczyną wręcz troską) na środowiska kibicowskie i patriotyczne.
To oczywiście nie pierwszy przypadek polityka mającego wyraźny problem z zapamiętaniem dat. Swego czasu popisał się rzecznik SLD (tak, była taka partia - co więcej wciąż istnieje) Dariusz Joński. Zapytany o datę wybuchu Powstania Warszawskiego. Według polityka lewicy miało to miejsce w 1988 roku. W przypadku ministra Morawieckiego wypada tylko mieć nadzieję, że będzie pamiętał o kolejnych miesięcznicach smoleńskiej katastrofy. Tego przełożeni mogliby nie przepuścić.