Wpadka Baracka Obamy - pomylił Malwiny z Malediwami
Barack Obama zdążył przyzwyczaić nas do tego, że nie popełnia gaf podobnych do tych, które notorycznie przytrafiały się jego poprzednikowi George'owi W. Bushowi. Jednak okazało się, że i jemu zdarzają się wpadki, gdy w przemówieniu na Szczycie Ameryk pomylił Malwiny z Malediwami - donosi internetowe wydanie brytyjskiego dziennika "The Daily Telegraph".
17.04.2012 | aktual.: 17.04.2012 13:43
Prezydent USA przemawiając podczas odbywającego się w Kolumbii szczytu chciał odnieść się do Falklandów, niewielkiego archipelagu leżącego u wybrzeży Argentyny, ale znajdującego się w rękach brytyjskich.
Argentyńczycy na przekór Londynowi nazywają wyspy Malwinami (Islas Malvinas) i właśnie hiszpańskojęzycznej nazwy chciał użyć Obama, jednak pomylił się i mówił o Malediwach - zupełnie innym państwie wyspiarskim położonym na Oceanie Indyjskim.
Szczególną uwagę na niezręczną pomyłkę amerykańskiego prezydenta zwróciły oczywiście media w Wielkiej Brytanii i Argentynie, a to dlatego, że w tym roku przypada okrągła 30. rocznica wybuchu wojny między oboma krajami o Falklandy. Ponadto w ostatnich miesiącach znów nastąpił wzrost napięcia w związku ze zintensyfikowaniem poszukiwań ropy naftowej na wodach w okolicach archipelagu.
Argentyna twierdzi, że przejęła Malwiny po Hiszpanii z chwilą wywalczenia niepodległości, a Brytyjczycy zajęli je bezprawnie, korzystając z tego, że nowe państwo argentyńskie jeszcze nie okrzepło. 2 kwietnia 1982 roku wojska Argentyny dokonały inwazji, co doprowadziło do kontrakcji sił brytyjskich.
Podczas rozmów w Kolumbii argentyńska prezydent Cristina Kirchner chciała, aby w oficjalnym dokumencie podsumowującym Szczyt Ameryk znalazła się deklaracja o poparciu roszczeń Argentyny wobec brytyjskiej posiadłości na południowym Atlantyku. Propozycja Buenos Aires została jednak zawetowana przez USA i Kanadę.
W swoim przemówieniu Obama potrzymał neutralne stanowisko USA w sporze o Falklandy, podkreślając, że chce utrzymywać dobre stosunki zarówno z Argentyną, jak i Wielką Brytania. Prezydent USA dodał, że oba kraje powinny prowadzić ze sobą dialog, choć Londyn stanowczo odrzuca jakiekolwiek negocjacje na temat zmiany statusu wysp - pisze "Daily Telegraph".