WP: Kaczyński ponad procedurami. Prezes PiS chciał upokorzyć prezydenta
Jarosław Kaczyński, ogłaszając decyzję o odejściu z rządu, postanowił zagrać prezydentowi na nosie. Z nieoficjalnych informacji Wirtualnej Polski wynika, że prezes PiS nie czekał na podpisanie dokumentów przez Andrzeja Dudę, kiedy ogłosił, że "nie jest już w rządzie". Pałac Prezydencki oficjalnie nie chce komentować sprawy. Szef gabinetu prezydenta minister Paweł Szrot odmówił odpowiedzi na nasze pytanie, czy Kaczyński formalnie nie jest już członkiem Rady Ministrów.
"Premier Mateusz Morawiecki oraz - z tego, co wiem - prezydent Andrzej Duda przyjęli moją rezygnację" - poinformował prezes PiS Jarosław Kaczyński w depeszy Polskiej Agencji Prasowej opublikowanej we wtorek po 6:00 rano.
Godzina publikacji sugeruje, że depesza była przygotowana już w poniedziałek wieczorem, a prezes PiS wcześniej zaplanował, jak zamierza ogłosić swoje odejście z rządu.
Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że Pałac Prezydencki ma pretensje do Jarosława Kaczyńskiego, a taki sposób komunikacji traktuje jako próbę upokorzenia prezydenta i brak szacunku dla obowiązujących procedur.
Nasi rozmówcy z otoczenia Andrzeja Dudy zwracają uwagę na sformułowanie, które pada w wypowiedzi dla PAP. – Kluczowe jest "z tego, co wiem", bo to nie są słowa przypadkowe. Intencje są bardzo jasne – mówi jeden ze współpracowników głowy państwa. Według drugiego rozmówcy Jarosław Kaczyński chciał podkreślić, że decyzja prezydenta o przyjęciu rezygnacji jest dla niego drugorzędna.
Oba źródła podkreślają, że sprawa ma charakter symboliczny, bo przyjęcie rezygnacji Jarosława Kaczyńskiego i tak byłoby wyłącznie formalnością, w której to jednak głowa państwa i premier mają ostatnie słowo. Według Konstytucji to prezydent, na wniosek premiera, dokonuje zmian w składzie Rady Ministrów.
O ile Kancelaria Premiera wiedziała o planach Jarosława Kaczyńskiego i spodziewała się takiego komunikatu, to według naszych źródeł prezydent nie znał szczegółów, kiedy konkretnie prezes PiS zamierza ogłosić swoją decyzję. Dwoje rozmówców z otoczenia prezydenta mówi nam, że - według ich informacji - kiedy prezes PiS ogłaszał, że nie jest już w rządzie, to postanowienie o zmianie w składzie Rady Ministrów nie było jeszcze podpisane i przekazane do publikacji w Monitorze Polskim, bo Andrzej Duda od poniedziałku przebywa z wizytą na Łotwie.
Paweł Szrot, szef gabinetu prezydenta w rozmowie z Wirtualną Polską odmówił przekazania szczegółowych informacji. Nie chciał odpowiedzieć też na pytanie, czy dymisja została już przyjęta przez Andrzeja Dudę. Dodał, że towarzyszy głowie państwa w zagranicznej wizycie.
Według naszych źródeł prezydent chciał, by odejście Jarosława Kaczyńskiego z rządu i mianowanie Mariusza Błaszczaka na jego zastępcę miało tradycyjną formułę uroczystości w Pałacu Prezydenckim. Potwierdziły się nieoficjalne informacje WP, odbędzie się ona we środę. Ruch Jarosława Kaczyńskiego kolejny raz podgrzał jednak atmosferę między Nowogrodzką a Pałacem Prezydenckim.
Współpracownicy głowy państwa przypuszczają, że przytyk prezesa PiS to reakcja na sygnały, że nikt nie skonsultował z Andrzejem Dudą pomysłu przesunięcia wyborów samorządowych. Minister Andrzej Dera przyznał, że kolizja terminów z wyborami parlamentarnymi może nie być do tego wystarczającym powodem. Dopiero po tej wypowiedzi Jarosław Kaczyński zapowiedział, że projekt ustawy będzie konsultowany z głową państwa.
Błaszczak za Kaczyńskiego
Jarosław Kaczyński pytany w rozmowie z PAP o swojego następcę w rządzie, stwierdził, że wybór szefa MON był "naturalną decyzją". Przekazał, że o terminie powołania Mariusza Błaszczaka na wicepremiera zdecyduje prezydent Duda. Dodał, że z uwagi na trwającą w Ukrainie wojnę został w rządzie dłużej niż zakładano. - Miałem być o cztery miesiące krócej w rządzie, ale wybuchła wojna w Ukrainie. Dzisiaj przebieg wojny jest taki, że nie wiadomo, kiedy się ona skończy - oświadczył Kaczyński.
Lider Zjednoczonej Prawicy przekonywał, że obecnie musi skoncentrować się na pracy na rzecz PiS. - Chodzi po prostu o to, że partia musi odzyskać werwę, bo zbliża się ten czas, który dla każdej partii politycznej na świecie jest najważniejszy. Wybory są po to, aby uzyskać dobry wynik wyborczy, a jeśli chodzi o PiS, to tym dobrym wynikiem wyborczym będzie ich wygranie i możliwość sprawowania władzy, oczywiście w koalicji Zjednoczonej Prawicy - tłumaczył.
Nowym ministrem w rządzie Mateusza Morawieckiego ma zostać też wiceszef Kancelarii Premiera Zbigniew Hoffmann, który ma nadzorować prace komitetu ds. bezpieczeństwa. - Trzeba pamiętać, że minister Błaszczak w wielkiej mierze będzie musiał się jednak zajmować MON, a Komitet ds. Bezpieczeństwa zajmuje się sprawami służb specjalnych, MSWiA, MSZ, a także - choć w mniejszej mierze - sprawami resortu sprawiedliwości. W związku z tym tam ktoś musi czuwać na co dzień. To powinien być człowiek w odpowiedniej randze - mówił prezes PiS.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski