PolskaWojskowe tajemnice czy wojskowa niewiedza?

Wojskowe tajemnice czy wojskowa niewiedza?

Polski udział w Iraku, ostatnio w Afganistanie, negocjacje na temat tarczy antyrakietowej, losy kołowego transportera opancerzonego - to wszystko przykłady kwestii, wobec których opinia publiczna nie jest dokładnie i jasno informowana. Dlaczego misja w Iraku ma być nagle „dynamizowana”? Czy zadbano o bezpieczeństwo żołnierzy w Afganistanie? Czy tarcza antyrakietowa zwiększa, czy zmniejsza bezpieczeństwo Polski? Czy budowany razem z Finami transporter to sukces, czy porażka? W polskich mediach można znaleźć argumenty za każdym z tych stanowisk. Wyobrażałem sobie, pewnie całkowicie błędnie, że o wojsku powinno się mówić mało, ale za to konkretnie. Ale nie u nas; u nas mówi się dużo, ale wyjątkowo niekonkretnie i niekiedy bełkotliwie.

Wojskowe tajemnice czy wojskowa niewiedza?
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski

12.04.2007 | aktual.: 12.04.2007 06:31

To jasne, że wojsko lubi tajemnice i że są one w rozsądnym zakresie dla niego niezbędne. Ale to nie umiejętność pilnego strzeżenia tajemnic jest moim zdaniem przyczyną dezorientacji i braku poinformowania opinii publicznej. Nie sądzę także, by był to wynik świadomej polityki dezinformacyjnej stosowanej przez wojsko po to, aby dobrze ukryć tajemnice. Boję się, że niestety nie bardzo jest co ukrywać i jest to raczej wynik braku jasnego kierunku polityki wobec wojska, niedostatków strategii samej armii, a wreszcie i słabości wojskowego PR.

Kiedy Polska rozpoczynała swą misję w Iraku wydawało się, że jednym z najważniejszych jej pozytywnych skutków może być przyczynienie się do reformy polskiej armii, unowocześnienie jej struktur, kadry i metod operowania. Nie wiem, w jakim stopniu to się stało, ale wiem, że powinniśmy to wiedzieć. W każdym racjonalnie postępującym państwie po kilku latach takiej operacji politycy przedstawiliby bilans: na ile pomogła unowocześnić armię. A u nas zamiast tego były jakieś nieprofesjonalne i oparte bardziej na emocjach niż rozumie oczekiwania, że w zamian za to Amerykanie powinni nam, a to coś dać, a to znieść wizy. I potem frustracja, że tego nie zrobili. Ale czy te oczekiwania były realistyczne? Dziś słyszymy, że polska misja w Iraku może stać się bardziej bojowa niż stabilizacyjna. Ale dlaczego? Co takiego nagle się stało, co miałoby dość radykalnie zmienić jej charakter? Czy to oczekiwanie sojuszników? Czy pomysł polskich polityków? Nie twierdzę, że to idea na pewno zła, ale uważam, że społeczeństwo ma prawo
wiedzieć, dlaczego się ją rozważa.

Kiedy czytam w prasie, że sołtys jednej z czeskich wsi, gdzie ewentualnie miałby stanąć radar tarczy antyrakietowej wyraża zaniepokojenie emitowanym przez niego promieniowaniem, to trochę żałuję, że nie jest on polskim politykiem. I znowu: nie wiem, czy radar byłby istotnie groźny, być może potencjalnie zyski przeważyłyby nad kosztami. Ale nie wiem też, na ile tarcza będzie chroniła USA, na ile Europę, na ile Polskę. Jakiś czas temu przeczytałem wypowiedź amerykańskiego polityka, czy też analityka, że oczywiście lepiej, kiedy spadnie trochę odłamków po zniszczonej rakiecie, niż kiedy uderzy rakieta. Niewątpliwie lepiej z punktu widzenia USA, tym bardziej, że te odłamki mogłyby spaść na Polskę, a rakieta na pewno na USA. Pewnie jednak i dla nas tarcza jest ważna i potrzebna, ale chciałbym zostać do tego przekonany. Podobno będzie kampania informacyjna w tej sprawie. Oby.

I kiedy przy tych wszystkich niejasnościach przez prasę przebiega spór o to, czy nasi żołnierze są w Afganistanie bezpieczni i czy budując z Finami „Rosomaka” zrobiliśmy interes życia, czy też wyrzuciliśmy w błoto miliony dolarów, to wtedy czuję się zagubiony. Ale przede wszystkim jestem zaniepokojony. Te wszystkie niejasności niestety prowadzą bowiem do jednego jasnego wniosku: pokazują słabość państwa i jego strategicznej wizji. Armia i niejasności wokół niej są tu tylko dobitnym przykładem.

Prof. Andrzej Rychard dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)