ŚwiatWojsko wkroczyło na sporne ziemie - 40 tys. ludzi uciekło

Wojsko wkroczyło na sporne ziemie - 40 tys. ludzi uciekło

Od soboty, gdy kontrolę nad sudańskim Abyei przejęło północne wojsko, z miasta oraz pobliskich obszarów uciekło nawet 40 tys. ludzi - podało ONZ. Dzień wcześniej w Abyei, leżącym w spornym, bogatym w ropę regionie, ostrzelano oenzetowskie śmigłowce.

Jak powiedziała wysoka przedstawicielka ONZ w Sudanie Południowym Lise Grande, uchodźcy najpierw przenieśli się do oddalonego o ok. 50 km na południe miasta Agok, lecz obecnie w obawie przed walkami uciekają dalej na południe.

- Według naszych wstępnych ustaleń przesiedlonych zostało od 30 tys. do 40 tys. osób - sprecyzowała Grande. - Jesteśmy bardzo zaniepokojeni; wiele z tych osób to starcy i dzieci - dodała.

W Abyei znajdują się złoża ropy naftowej oraz pastwiska wykorzystywane przez plemiona północne i południowe. Region ma znaczenie symboliczne dla obu stron.

We wtorek najprawdopodobniej oddziały sprzymierzone z władzami Północy zaatakowały w Abyei cztery helikoptery ONZ - powiedziała rzeczniczka ONZ Hua Jiang.

- Oddano ok. 14 strzałów z kilku pozycji w pobliżu kompleksu misji ONZ w Sudanie (UNMIS) (...). Maszyny nie zostały trafione i mogły bezpiecznie wylądować - dodała Jiang. Podejrzewa ona, że sprawcami ataku były oddziały pasterzy z plemienia Messiria. Plemię to popierane jest przez władze w Chartumie. Zdaniem Jiang obecnie oddziały te najprawdopodobniej posuwają się na południe, śledząc mieszkańców Abyei.

Rzeczniczka ONZ twierdzi, że w Abyei ustały już walki i grabieże, których celem były m.in. bazy zaopatrzeniowe oenzetowskich agencji.

W sobotę czołgi Północy wjechały do Abyei, rozpraszając oddziały Południa i naruszając obowiązujące porozumienia pokojowe. Wzbudziło to obawy Południa, że Północ chce zająć teren przed planowaną na lipiec secesją.

Podczas gdy społeczność międzynarodowa apelowała do władz w Chartumie o wycofanie wojsk, prezydent Sudanu Omar el-Baszir ogłosił, że "Abyei to ziemia należąca do Północy", i dodał, że północne wojska nie wycofają się z regionu. W kwietniu Baszir zapowiedział, że nie uzna Sudanu Południowego jako niepodległego państwa, jeśli tamtejsze władze będą rościły sobie prawo do Abyei.

Na mocy ustaleń pokojowych z 2005 roku regionowi Abyei zagwarantowano osobne referendum w tym samym czasie, co referendum niepodległościowe Południa, a więc w styczniu 2011 roku. Jednak nie doszło ono do skutku, bo między Południem i Północą wybuchł spór o to, kto jest uprawniony do głosowania.

W rezultacie referendum Sudan Południowy 9 lipca br. ogłosi niepodległość. Jednak oprócz konfliktu wokół Abyei przyszłe afrykańskie państwo boryka się z rebeliami i konfliktami międzyplemiennymi. Według ONZ, od początku 2011 roku w ich wyniku zginęło ponad 1400 osób, a co najmniej 117 tys. ludzi opuściło swoje domy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)