Wojsko nie odpuści
Na poborowych padł strach. Od nowego roku do wojska może trafić każdy, kto nie jest studentem, inwalidą albo jedynym żywicielem rodziny. Skończone 28 lat nie będzie już nic znaczyć.
22.11.2005 | aktual.: 22.11.2005 08:43
3 stycznia 2006 r. wchodzi w życie nowelizacja ustawy o służbie wojskowej, zgodnie z którą poborowi po 28. roku życia oraz absolwenci studiów wyższych nie będą już automatycznie przenoszeni do rezerwy. Oznacza to, że żaden mężczyzna, który nie ma w książeczce wojskowej stempla „rezerwista” nie może spać spokojnie.
– Jest wielu poborowych, którzy nie trafili do rezerwy jako absolwenci. Oni nie mają uregulowanego stosunku do służby wojskowej – mówi płk Gwidon Karolak z Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Warszawie. Taką osobę w każdej chwili można wezwać do odbycia 9-miesięcznej służby. Nawet jeśli skończy 28 lat. Uchylających się od służby będziemy ścigać do 60. roku życia – mówi płk Gwidon Karolak.
– Człowiek ma pracę, żonę i psa, po czym przychodzi wezwanie. Rok wykreślony z życiorysu – mówi proszący o anonimowość ekspert z Zespołu ds. Unikających Służby Wojskowej Amnesty International. Wojskowi tłumaczą, że wprowadzone zmiany mają ułatwić obywatelom życie. – Idziemy na rękę poborowym. W ciągu kilkunastu miesięcy wyjaśni się ich status– przekonuje płk Karolak. To ważne również z przyczyn ekonomicznych – banki niechętnie udzielają kredytów młodym mężczyznom bez czystej karty, unikają ich też pracodawcy. Nowe przepisy likwidują stan zawieszenia – od chwili rejestracji w WKU wojsko może ścigać obywatela przez 18 miesięcy. Po tym czasie trafia do rezerwy.
– W ten sposób nawet 19-latek, po którego się nie upomnimy, po roku ma święty spokój. A absolwenci studiów wyższych czekają tylko 12 miesięcy – tłumaczą wojskowi.
Polowanie na specjalistę
– Od lat wojskowi narzekają, że w kamasze trafia najgorszy materiał, chłopaki po podstawówce z małych wsi, niezaradni albo margines. Wykształceni mogli się wykpić, bo absolwenci automatycznie trafiali do rezerwy – przypominają studenci. – Jaką mamy teraz gwarancję, że po skończeniu studiów wojsko nie będzie łapało absolwentów-fachowców? – zastanawia się Damian Kaczmarek z Poznańskiej Koalicji Antywojennej.
– Minister co roku ustala limity poboru. Ostatnio wzięliśmy 400 osób na 100 tys. absolwentów – uspokaja ppłk Ryszard Choroszyz miesięcznika „Polska Zbrojna”. Mimo to wśród studentów powiało grozą. Na forach internetowych pojawiły się apokaliptyczne scenariusze. – Kończę właśnie studia, walczyłem o staże, pracuję w Siemensie. I co? Dostanę bilet do woja, pobiegam sobie z kałachem po poligonie, a moją posadę diabli wezmą – pieni się Konrad80.
Wojskowi starają się rozwiać obawy. – Armia zmniejsza się z roku na rok. Służy w niej tylko 150 tys. żołnierzy, z tego 40 procent to zawodowi żołnierze – wylicza płk Karolak. – Choćbyśmy chcieli, nie zdołamy wszystkich przeszkolić – przekonuje.