Wojska francuskie prowadzą operację w Republice Środkowoafrykańskiej
Kompania francuskich wojsk przybyła do stolicy Gabonu Libreville, a w wkrótce dotrą tam śmigłowce bojowe - powiedział minister obrony Francji Jean-Yves Le Drian, informując o rozpoczęciu operacji pokojowej w Republice Środkowoafrykańskiej.
06.12.2013 | aktual.: 06.12.2013 11:54
Francuscy komandosi, stacjonujący na stałe w Republice Środkowoafrykańskiej, pilnują już porządku na ulicach stolicy kraju, miasta Bangi. Dotarły tam też pierwsze posiłki. Docelowo kontyngent francuski będzie liczył 1200 żołnierzy - powiedział Le Drian w rozmowie z radiem RFI. - Operacja wojskowa de facto już się zaczęła - dodał minister.
Le Drian wyjaśnił, że plany operacji pokojowej są koordynowane z afrykańskimi siłami stabilizacyjnymi, które również wkroczą do Republiki Środkowoafrykańskiej. Pierwszym i najważniejszym celem działań francuskiego i afrykańskiego kontyngentu jest "zapewnić takie minimum bezpieczeństwa, które pozwoli na podjęcie akcji humanitarnej, która w tej chwili jest jeszcze niemożliwa" - wyjaśnił Le Drian.
Walki w stolicy
W czwartek w Republice Środkowoafrykańskiej zginęło około 100 osób; w stolicy doszło do najbardziej krwawych zamieszek odkąd w marcu obalono tam poprzedniego prezydenta Francois Bozize. Według "Le Nouvel Observateur" na terenie całego kraju doszło do masakr, a liczba ofiar pozostaje nieznana.
W czwartek po południu, po wielu godzinach intensywnych walk w stolicy premier Republiki Środkowoafrykańskiej Nicolas Tiangaye poprosił o wsparcie francuskich i afrykańskich sił stabilizacyjnych.
Wcześniej tego dnia Rada Bezpieczeństwa ONZ zaakceptowała przygotowany przez Francję projekt rezolucji, na mocy której do Republiki Środkowoafrykańskiej zostaną wysłane wojska Unii Afrykańskiej oraz kontyngent francuski. Rada Bezpieczeństwa zwróciła się też do ONZ o przygotowanie ewentualnej misji pokojowej.
Bezkrólewie
Od wiosny w Republice Środkowoafrykańskiej, zaliczanej do sześciu najbardziej zacofanych państw świata, panuje bezkrólewie, a watażkowie i rabusie grabią miasta i wioski, dopuszczając się przy tym zbrodni.
Ten liczący prawie 5 mln mieszkańców i niepodległy od 1960 roku kraj od początku uchodził za synonim biedy i upadku, a na jego historię składały się zbrojne przewroty i rządy krwawych tyranów, z których najbardziej złowrogą sławę zdobył Jean-Bedel Bokassa (1966-79).