Wojna u myśliwych. PZŁ chce zakazu publikowania zdjęć z polowań
Polski Związek Łowiecki nakłada cenzurę na swoich członków. Chce zakazu publikowania w mediach społecznościowych zdjęć z polowań. Zwłaszcza tych drastycznych, przedstawiających upolowane zwierzęta.
Ma to być koniec wciąż powracających w mediach historii zaczynających się podobnymi tytułami: "myśliwy zabił", "myśliwy zastrzelił" itd. Wiele z takich publikacji było inspirowanych internetowymi przechwałkami polskich myśliwych o tym, co udało im się upolować.
"Proszę, aby uczulić myśliwych w zakresie ograniczenia działań w postaci publikowania na portalach internetowych, w tym portalach społecznościowych, fotografii i filmów przedstawiających sceny z polowań. Tego rodzaju działanie nie jest w żaden sposób związane z promocją łowiectwa wśród społeczeństwa, a niejednokrotnie przynosi odwrotny skutek" - czytamy w piśmie Piotra Jenocha, łowczego krajowego PZŁ, skierowanym do szefów kół łowieckich.
Ograniczenie to reakcja PZŁ w sprawie ostatniego programu "Alarm" w TVP. Poświęcono go działalności myśliwych. Pokazano m.in. drastyczne fragmenty filmów dokumentujących patroszenie jelenia po polowaniu, strzałów do saren, pokotów, na których układa się zabite zwierzęta. Autorami ujęć byli zaś sam uczestnicy polowań. W programie wystąpił w również właściciel mini zoo w Białowieży, u którego myśliwy i weterynarz przyjechali wykonać odstrzał świniodzików. Program - jak nie trudno się domyślić - wywołał falę krytycznych komentarzy na temat polskich łowców.
Myśliwi chcą się chwalić
Tymczasem na poświęconych łowiectwu forach internetowych zawrzało. Część myśliwych nie chce się zgodzić na ograniczenie. Nazywają zalecenia łowczego cenzurą, chcą bronić prawa do pokazywania swojego hobby.
- To mamy przejść do podziemia? To tak jakbyśmy przyznali, że robimy coś złego - komentuje jeden z myśliwych.
- Nie mam zamiaru nie publikować swoich zdjęć - dodaje inny.
Dla wielu z nich zdjęcie z ustrzeloną zwierzyną to pamiątka mocnych przeżyć z polowania. Jednak w praktyce mało kto potrafi zrozumieć chęć myśliwych do pokazywania się na tle zabitej zwierzyny.
Ostatnio głośno było o młodym myśliwym, który na pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Tuchowskiej przyniósł spreparowanego lisa ułożonego w koszyczku i ozdobionego jarzębiną. Najłagodniejsze komentarze pod zdjęciem to: "chore", "żenujące", "straszne" czy "patologia". Części z nic nie da się cytować.
W rozmowie z WP Diana Piotrowska, rzecznik PZŁ tłumaczy, że w ten sposób organizacja myśliwych chce koordynować politykę informacyjną i wizerunkową. Jak przekonuje, wiele z publikowanych spontanicznie i bez namysłu zdjęć wzbudzało krytykę społeczeństwa. Łowiectwo można pokazać również w bardziej estetyczny sposób. PZŁ chce, aby myśliwi przed publikacją czegokolwiek zastanowili się, czy faktycznie materiał nadaje się do pokazania ludziom.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl