"Wojna polsko-jaruzelska"
Koksowniki i milicyjny radiowóz przed wejściem do krakowskiego Muzeum PRL-u witały mieszkańców Krakowa i turystów, którzy postanowili obchodzić 28. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego na wernisażu wystawy "Wojna polsko-jaruzelska".
Głównym motywem wystawy są opowieści bohaterów tamtego czasu, którzy mówią o nadziejach związanych z powstaniem Solidarności oraz o strachu i niepewności pierwszych godzin i dni stanu wojennego. Według autorów wystawy, jest ona przede wszystkim próbą rekonstrukcji odczuć i wrażeń uczestników tamtych dni.
- W pierwszych dniach tak naprawdę nikt w Polsce nie wiedział, poza tymi, którzy stan wojenny wprowadzali w życie, co on tak naprawdę będzie oznaczał; czy to będzie wariant czechosłowacki, czy to będzie kolejna republika. Ci, którzy byli internowani w pierwszych godzinach stanu wojennego naprawdę nie wiedzieli, czy jadą na Syberię, czy na pewną śmierć i naprawdę się bali - powiedziała podczas otwarcia wystawy kierowniczka Muzeum PRL-u, Jadwiga Emilewicz.
Zwiedzanie wystawy zaczyna się w pokoju z meblościanką i telewizorem "unimor", z ekranu którego gen. Wojciech Jaruzelski ogłasza wprowadzenie stanu wojennego.
- To miejsce, w którym większość Polaków dowiedziała się o stanie wojennym - pokój z telewizorem, w którym rano zamiast Teleranka zobaczyliśmy generała - wyjaśnia Emilewicz.
Główną salę muzeum wypełnia tłum stojących, siedzących i klęczących figur. Wokół nich na dużych ekranach wyświetlane są filmy o stanie wojennym, fragmenty kronik filmowych. Tu można posłuchać także wspomnień żon internowanych opozycjonistów, obejrzeć zdjęcia z tamtych dni.
Poczuć atmosferę grozy
- Dopiero dziś się zorientowałam, że to była też niedziela. W tej chwili nawet dorośli ludzie, mający po 28 lat, czy nawet więcej, bo też ci, którzy byli wtedy małymi dziećmi, nie pamiętają stanu wojennego. Nie wiem, czy mogę mieć nadzieję, że ktoś poprzez to, co jest tu pokazane odczuje w jakiś sposób atmosferę tej grozy, bo to naprawdę była groza, te pierwsze dni stanu wojennego - powiedziała przewodnicząca Rady Programowej Muzeum PRL-u, prof. Krystyna Zachwatowicz.
- Naprawdę to nie był czas lekki. To był czas bardzo smuty i bardzo tragiczny dla wielu osób - podkreśla Zachwatowicz, która w stanie wojennym działała w Warszawie w Prymasowskim Komitetem Pomocy Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom. - Ludzie byli wstrząśnięci. Jeździłam tramwajem albo autobusem z domu na Żoliborzu do komitetu na Piwnej i pamiętam, że przez co najmniej pierwsze dwa-trzy tygodnie stanu wojennego we wszystkich autobusach i tramwajach była śmiertelna cisza. Tak jakby wszyscy jechali na pogrzeb - wspomina.
Część wystawy zorganizowano w ponurych podziemiach budynku muzeum, gdzie urządzono m.in. "drukarnię" z działającym powielaczem i "karcer", z którego płyną głosy internowanych opozycjonistów, wspominających, co czuli i myśleli w pierwszą noc stanu wojennego. Z kolei w podziemnej "samotni" odtwarzane są opowieści milicjantów i zomowców o metodach zwalczania opozycji.
Wystawę "Wojna polsko-jaruzelska" można oglądać do końca lutego.
Będące w fazie organizacji Muzeum PRL-u powstaje w budynku dawnego nowohuckiego kina Światowid. Placówka jest oddziałem Muzeum Historii Polski w Warszawie.