Wojna na słowa na linii Paryż - Bruksela
Komisja Europejska ostro skrytykowała deportacje Romów z Francji i zapowiedziała procedurę karną przeciwko krajowi. Francja z kolei poczuła się urażona ostrą retoryką. Nie jest wykluczone, że sprawa powróci na dzisiejszym, unijnym szczycie i dojdzie do spięcia na linii francuski prezydent Nicolas Sarkozy i szef Komisji Europejskiej Jose Barroso.
16.09.2010 | aktual.: 16.09.2010 05:47
Francja jest oburzona i mówi o bezprecedensowym ataku Brukseli. Kilka dni temu unijna komisarz odpowiedzialna za sprawiedliwość Viviane Reding wyjątkowo ostro potraktowała władze w Paryżu. Mówiła o hańbiącym postępowaniu Francji i o tym, że jej cierpliwość się kończy. Ale największe kontrowersje wywołały te oto słowa - "myślałam, że Europa nie będzie już świadkiem takich sytuacji po II wojnie światowej".
Szef Komisji Europejskiej Jose Barroso, choć zdystansował się od tego porównania, to jednak udzielił poparcia unijnej komisarz. - Prawo wspólnotowe musi być przestrzegane, niedopuszczalna jest dyskryminacja ze względu na pochodzenie etniczne. Ta czy inna deklaracja mogły wprawdzie wywołać nieporozumienie. Pani Reding nie chciała przeprowadzać żadnego porównania - mówił przewodniczący Komisji. W tym samym tonie utrzymane jest późniejsze oświadczenie samej unijnej komisarz. Ale choć emocje opadły i Pałac Elizejski przyjął te wyjaśnienia, to i tak niektórzy spodziewają się spięcia na dzisiejszym szczycie. Tym bardziej że francuski prezydent Nicolas Sarkozy oburzony krytyką zasugerował, by unijna komisarz przyjęła deportowanych Romów do swojego kraju.