"Symboliczne uderzenie" w most. Ukraina wysyła sygnał Zachodowi
Przypadek? Raczej celowe działanie... Ukraińcy uszkodzili strategiczny Most Antonowski w Chersoniu. Według płk Piotra Lewandowskiego, byłego weterana walk w Iraku i Afganistanie, Rosjanie mogą obecnie mieć przez to spore problemy, głównie z logistycznym zaopatrzeniem. – To też sygnał wysłany w świat, że Ukraińcy nie chcą pozwolić na referendum w Chersoniu, którego wynik jest od dawna przesądzony – mówi wojskowy.
Jak informuje brytyjskie ministerstwo obrony narodowej, most Antonowski to jedna z dwóch drogowych przepraw przez Dniepr, umożliwiających Rosji zaopatrywanie lub wycofywanie swoich sił na zajętym terytorium na zachód od rzeki. Obszar ten obejmuje miasto Chersoń, które ma dla Rosji znaczenie polityczne i symboliczne. Dolny bieg Dniepru stanowi naturalną barierę, a droga wodna liczy zwykle około 1000 metrów szerokości.
- Kontrola przepraw przez Dniepr stanie się prawdopodobnie kluczowym czynnikiem dla wyniku walk w tym regionie – twierdzą brytyjskie służby. Posty w mediach społecznościowych pokazywały widoczne uszkodzenia jezdni mostu wskutek walk. Najprawdopodobniej most pozostaje nadal zdatny do użytku, ale przedstawiciele regionalnych władz ostrzegli mieszkańców, by unikali korzystania z uszkodzonego mostu Antonowskiego i wybierali tę trasę tylko w przypadku "absolutnej konieczności".
- Uderzenie w most jest symboliczne – mówi Wirtualnej Polsce płk Piotr Lewandowski, były żołnierz, weteran walk w Afganistanie i Iranie. I jak podkreśla, gdyby ukraińska armia chciała zniszczyć całkowicie most, musiałaby uderzyć precyzyjnymi pociskami w podpory.
- Ukraińcy mogli testować, czy da się most całkowicie zburzyć. I wyszło, że jest taka możliwość. Tylko pocisków trzeba więcej… Dlaczego nie zniszczyli go teraz? Bo most się burzy tuż przed całkowitą ofensywą. Żeby zniszczyć cały most, trzeba zniszczyć podpory, a te muszą być uderzone pod kątem. Ukrainie brakuje precyzyjnych pocisków, most został ostrzelany artyleryjskim ogniem. Na razie "ukraiński trik" obejmował jedynie rozpoznanie – mówi nam płk Piotr Lewandowski.
"Putina musiało to zaboleć"
Według wiceprzewodniczącego rady obwodu chersońskiego Jurija Sobolewskiego, po uszkodzeniu przez Ukraińców mostu Antonowskiego w okupowanym Chersoniu rosyjskie wojska i kolaboranci Kremla mogą wkrótce stracić możliwość zaopatrzenia i zorganizowanego odwrotu z miasta.
- Uderzenia w most miały przerwać rosyjskie, bieżące dostawy amunicji. Rosyjscy logistycy mają problem. Po uderzeniach w most są w stanie dostarczyć połowę, jak nie mniej, tego co wcześniej dostarczali. Przykładowo: jeśli liczyli, że z odległości 100 km muszą dostarczyć 100 ton amunicji do Chersonia przez 100 godzin, to nagle ich trasa wydłuża się do 250 godzin. A przecież nadal muszą dostarczyć ją w tym samym czasie. Putina musiało to zaboleć – podkreśla płk Piotr Lewandowski.
Media społecznościowe obiegły zdjęcia i filmy ukazujące zniszczoną konstrukcję mostu. Jedno z takich nagrań opublikował ukraiński portal Kyiv Post. Na filmie widać dziury w jezdni po ostrzale artyleryjskim. Mimo uszkodzeń most cały czas wydaje się przejezdny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Rosjanie gonią za istniejącymi kłopotami. Z dziurawym mostem będą gonić dłużej"
Zdaniem płk Piotra Lewandowskiego, gdyby jednak udało się zniszczyć całkowicie most Antonowski, to wymusi na Rosjanach budowę mostu pontonowego.
- Taką przeprawę jest łatwiej zniszczyć. I Rosjanie mają problem z logistyką. Na zwykły most wjedzie od razu 50 ciężarówek, a na pontonowy ledwie 2-3 pojazdy. W teorii Rosja ma dobrze zorganizowaną logistykę, ale Putin nie przewidział, że ta wojna potrwa tak długo. Rosjanie gonią za istniejącymi kłopotami. Z dziurawym mostem będą gonić dłużej - mówi nasz rozmówca.
Rosjanom udało się zająć Chersoń zaraz na początku wojny. Nadal jest to jedyne obwodowe miasto Ukrainy, nad którym kontrolę sprawują żołnierze Władimira Putina. Obwód chersoński jest dla nich niezwykle istotny z powodów strategicznych. To część korytarza lądowego łączącego kontynentalną Rosję z zajętym w 2014 roku Krymem.
- Ukraińcy, uderzając na most, mogli odciąć ewakuację ludności cywilnej z Chersonia. Niszczą most, tak by ludzie nie mogli wycofywać się na tyły. Pamiętajmy, że w Chersoniu ma odbyć się referendum za przyłączeniem do Rosyjskiej Federacji. Miałoby to nastąpić w połowie września. Ukraina, ostrzeliwując most, daje mocny znak, że do tego nie chce dopuścić. To symboliczne uderzenie w most, żeby Zachód to zauważył – podkreśla płk Piotr Lewandowski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski