Wojna domowa na wielką skalę w Syrii. Turcja grozi interwencją
Dyplomacja międzynarodowa, która ponosi w Syrii niepowodzenie za niepowodzeniem, nie nadąża za rozwojem wydarzeń, podczas gdy ten kraj przekształca się w bombę zegarową, a powstanie przekształciło się w wojnę domową na wielką skalę - ostrzegają eksperci. Tymczasem premier Turcji ostrzega, że jego kraj może podjąć interwencję w północnej Syrii, a Izrael w pośpiechu umacnia swoją granicę.
Premier Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że Turcja może podjąć działania przeciwko "organizacjom terrorystycznym" w północnej Syrii, jeśli stworzą one zagrożenie dla jego kraju z regionu zamieszkanego przez Kurdów.
Erdogan, oceniając rozwój sytuacji w Syrii, powiedział na konferencji prasowej w Ankarze przed odlotem do Londynu, że bliski jest koniec prezydenta Baszara al-Asada i jego ludzi, i należy przygotowywać się do "nowej ery".
Zapowiedź ewentualnej "interwencji przeciwko (kurdyjskim) ugrupowaniom terrorystycznym" oznacza eskalację napięcia między Turcją a jej południowym sąsiadem - pisze z Ankary agencja Reutera. Narasta ono zwłaszcza od czasu, gdy syryjskie rakiety zestrzeliły nad morzem w pobliżu granicy Syrii turecki samolot wojskowy.
Od czasu tego incydentu Ankara obsadza granicę coraz to nowymi jednostkami wojskowymi. Umieściła tam również wyrzutnie rakiet ziemia-powietrze.
Tysiące uchodźców z Syrii przekraczają od wielu tygodni granicę turecką. Chronią się w obozach zakładanych przez rząd turecki. Jednocześnie z Syrii napływają w ciągu ostatnich 48 godzin doniesienia o przerzuceniu ze Wzgórz Golan wojska niezbędnego do walki z powstańcami w głębi kraju.
Wojna domowa na wielką skalę
Ruch, który rozpoczął się w marcu ub. roku w odległych od stolicy prowincjach kraju jako ludowa insurekcja przeciwko dziedzicznej dyktatorskiej władzy prezydenta Asada, dziś jest wojną domową na wielką skalę.
Ostatnie doniesienia agencyjne potwierdzają, że powstańcy kontrolują duże obszary kraju, podczas gdy wojska rządowe starają się utrzymać kontrolę nad wielkimi miastami Syrii. Walki toczą się głównie w Damaszku i w gospodarczej stolicy kraju Halabie (Aleppo).
Zaciekłe kontrataki wojsk rządowych w Damaszku pokazują, że reżim Asada popadł w desperację, a powstańcy, uzbrajani stopniowo przez Arabię Saudyjską i Katar, rosną w siłę - oceniają agencje światowe w depeszach z Bejrutu, Kairu i Ankary.
Dyktatura syryjska, której podstawami wstrząsnął zamach z zeszłego tygodnia na ściśle strzeżony budynek rządowy (zginął m.in. minister obrony), rzuciła do kontrataku w Damaszku lotnictwo szturmowe.
Tymczasem dowództwo powstańców z Wolnej Armii Syryjskiej, złożonej z żołnierzy i oficerów, którzy zdezerterowali z szeregów wojsk rządowych oraz z ochotników, zapewniało , że "kontroluje prawie połowę Halabu".
Dyplomacja międzynarodowa, która ponosi w Syrii niepowodzenie za niepowodzeniem, nie nadąża za rozwojem wydarzeń, podczas gdy ten kraj przekształca się w bombę zegarową - ostrzegają eksperci.
"Ta sytuacja zmusza demokratyczne potęgi i państwa arabskie do podjęcia działań, które zapobiegłyby przekształceniu się Syrii w tykającą bombę. Najgorszy z możliwych scenariuszy, to próżnia u władzy w rozdartym i uzbrojonym po zęby kraju" - pisze madrycki dziennik "El Pais". "W tym kontekście los Baszara al-Asada i jego ludzi jest bez znaczenia" - konkluduje gazeta.
Izrael umacnia granicę
Z chwilą gdy nasiliły się walki między wojskami rządowymi a powstańcami syryjskimi, Izrael umocnił swe pozycje na linii demarkacyjnej z Syrią - donosi AFP, powołując się na izraelskie źródła związane z siłami bezpieczeństwa.
- Wobec rozszerzenia się walk po syryjskiej stronie płaskowyżu Golan armia izraelska wzmocniła tam zaporę bezpieczeństwa i ustawiła dodatkowe zasieki z drutu kolczastego, aby nie dopuścić do przekraczania linii demarkacyjnej przez uchodźców - podają te źródła.
- Wzmocniono też wszelkie rodzaje przeszkód, aby uniemożliwić poruszanie się samochodów. Rozmieszczono więcej samolotów wojskowych i więcej niż zwykle ukrytych stanowisk strzeleckich - dodaje komunikat.
Rosja ogłosiła, że jest przeciwna utworzeniu korytarzy humanitarnych w Syrii, dopóki zbrojna opozycja w tym arabskim kraju korzysta z zagranicznego poparcia. - Dopóki utrzymuje się ta pomoc, o jakichże działaniach humanitarnych może być mowa? - powiedział rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, który wystąpił na konferencji prasowej w Moskwie razem z odchodzącym szefem serbskiej dyplomacji Vukiem Jeremiciem.
Była to odpowiedź na wniosek Ligi Arabskiej w sprawie zwołania nadzwyczajnej sesji ONZ w celu omówienia spraw ustanowienia korytarzy humanitarnych i stref bezpieczeństwa w Syrii.