Wniosek o areszt dla b. doradcy prezydenta
Lubelska prokuratura wystąpiła do sądu o
aresztowanie b. doradcy ds. sportu w Kancelarii Prezydenta Artura
P., który podejrzany jest o wprowadzanie do obrotu narkotyków w
znacznej ilości - poinformował zastępca szefa
Prokuratury Okręgowej w Lublinie Marek Woźniak.
Postawą wniosku o areszt jest zagrożenie surową karą oraz obawa matactwa ze strony podejrzanego. W naszej ocenie zebrany materiał dowodowy w bardzo wysokim stopniu uprawdopodabnia, że podejrzany dopuścił się zarzuconego mu przestępstwa - powiedział Woźniak dziennikarzom.
Zarzut postawiony Arturowi P. dotyczy wprowadzenia do obrotu prawie 1,2 kg kokainy w okresie od lipca 2005 r. do czerwca 2007 r. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura kilkakrotnie przesłuchała Artura P. i przeprowadziła konfrontacje z obciążającym go handlarzem narkotyków Waldemarem T. i konkubiną handlarza Jolantą G. Oboje mieli dostarczać Arturowi P. narkotyki.
Urzędnik nie przyznał się do winy. Złożył obszerne wyjaśnienia. Prokuratura nie ujawnia ich treści.
Waldemar T., mieszkaniec Warszawy został zatrzymany przez lubelski zarząd CBŚ 12 czerwca i aresztowany. Jolantę G. funkcjonariusze CBŚ zatrzymali w niedzielę. W poniedziałek wieczorem, po zakończeniu czynności w lubelskiej prokuraturze, została ona zwolniona. Prokurator zastosował wobec niej poręczenie majątkowe, dozór policji oraz zabronił jej opuszczania kraju i zatrzymał paszport. Prokuratura nie wystąpiła o jej aresztowanie, ponieważ kobieta przyznała się do winy, złożyła szczegółowe wyjaśnienia, a jej rola w handlu narkotykami była niewielka.
Prokuratura będzie teraz prowadziła czynności, które mają pozwolić na ustalenia kręgu osób, z którymi Artur P. i pozostali podejrzani w tej sprawie handlowali kokainą.
Jak informowała prokuratura w niedzielę, handel narkotykami z udziałem Artura P. trwał długo i dotyczył wielu osób. Postawione Arturowi P. zarzuty dotyczą tylko tych ilości narkotyków, co do których prokuratura jest pewna, że zostały wprowadzone do obrotu. Urzędnik brał narkotyki, ale jest nieprawdopodobne, że - jak tłumaczył zaraz po zatrzymaniu - sam zużył tak duże ich ilości.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówił w niedzielę, że śledztwo, w ramach którego zatrzymany został Artur P., trwało od początku roku. Gdy okazało się, że jedna z podejrzewanych osób to pracownik Kancelarii Prezydenta, poproszono Lecha Kaczyńskiego, aby nie zwalniał doradcy, bo mogłoby to utrudnić śledztwo. Urzędnik został zatrzymany, gdy zebrane zostały niezbędne dowody.