Włoska zakładniczka wróciła do kraju
Uwolniona przez porywaczy w Afganistanie wolontariuszka Clementina Cantoni powróciła do Włoch. Na rzymskim lotnisku powitał ją między innymi premier Silvio Berlusconi.
10.06.2005 | aktual.: 10.06.2005 18:43
Uśmiechnięta, szczęśliwa i wzruszona 32-letnia ochotniczka organizacji humanitarnej Care International wysiadła z rządowego samolotu razem z rodzicami i bratem, którzy polecieli po nią rano do Kabulu. Na lotnisku Ciampino powiedziała dziennikarzom, że w czasie trwającej 24 dni niewoli była dobrze traktowana.
Dziękuję wszystkim, wszystko jest w porządku. Myślę teraz o innych zakładnikach - dodała. Na kolejne pytania reporterów odpowiedziała jedynie: Nie mogę, nie mogę. Nie udzieliła żadnego wywiadu, ponieważ pierwszymi jej rozmówcami po powrocie do Włoch będą prokuratorzy, prowadzący dochodzenie w sprawie uprowadzenia. Do rzymskiej prokuratury pojechała prosto z lotniska.
Pochodząca z Mediolanu Cantoni pracowała w Afganistanie od trzech lat, niosąc pomoc afgańskim wdowom. 16 maja została porwana przez kilku uzbrojonych osobników, gdy znajdowała się w samochodzie. O jej uwolnienie apelował kilkakrotnie prezydent Włoch Carlo Azeglio Ciampi, a w zeszłą niedzielę apel wystosował papież Benedykt XVI. W Kabulu na znak solidarności z wolontariuszką manifestowało 10 tysięcy afgańskich wdów, którym pomagała.
Wkrótce po uprowadzeniu udało się ustalić, że szefem porywaczy jest 26-letni były funkcjonariusz milicji talibów Timor Shah, stojący na czele znanej z bezwzględności 40-osobowej bandy kryminalistów.
Jednym z postawionych przez niego żądań było uwolnienie z afgańskiego więzienia jego matki, aresztowanej za udział w uprowadzeniach innych osób. Żądanie to spełniono, mimo że początkowo rząd w Kabulu nie chciał się na to zgodzić. Na wolność wypuszczono też kilka innych osób.
Władze włoskie podkreślają, że uwolnienie Clementiny Cantoni było możliwe dzięki znakomitej współpracy z władzami Afganistanu i cierpliwym negocjacjom, w których uczestniczył włoski wywiad wojskowy Sismi. Nie wiadomo, czy za zakładniczkę zapłacono okup. Brat Clementiny Cantoni, Davide, powiedział na lotnisku dziennikarzom, że zamierza ona powrócić do pracy w Kabulu.
Sylwia Wysocka