Włosi nie chcą amerykańskiej bazy w swoim kraju
Komuniści i pacyfiści z centrolewicowej koalicji rządowej zażądali od premiera Włoch Romano Prodiego oraz ministrów spraw zagranicznych i obrony wyjaśnień. Media ujawniły, że istnieją plany budowy w Vicenzie, na północy Włoch, największej w kraju bazy wojskowej USA.
Według tygodnika "L'Espresso" obietnicę zgody na budowę bazy prezydent George W. Bush uzyskał od poprzedniego centroprawicowego włoskiego rządu Silvio Berlusconiego.
W Vicenzie znajduje się już jedna amerykańska baza, w której stacjonuje 6000 żołnierzy. Zgodnie z ujawnionymi planami w pobliżu lotniska w tym mieście do roku 2010 miałaby powstać druga, będąca centrum operacyjnym działalności sił Stanów Zjednoczonych w razie konfliktów na całym Bliskim i Środkowym Wschodzie - od Iraku po Afganistan, a nawet Iran.
"L'Espresso" twierdzi, że inwestycja ma kosztować miliard dolarów.
W reakcji na te doniesienia niektórzy politycy koalicji rządowej, przede wszystkim ze skrajnej lewicy, zaapelowali do premiera Prodiego, by powstrzymał realizację tego projektu.
Sylwia Wysocka