Włodzimierz Nieporęt: partia rządząca jest na cenzurowanym

„Sądzę, że partia, która jest partią rządzącą, jest na cenzurowanym i każde zdarzenie, które narusza bądź przepisy prawa, bądź normy obowiązujące w naszym kraju jest rozdmuchiwana do horrendalnych rozmiarów” - powiedział rzecznik dyscypliny partyjnej w Sojuszu Lewicy Demokratycznej Włodzimierz Nieporęt w radiowych "Sygnałach Dnia".

15.07.2003 10:44

Sygnały Dnia: Twierdzi pan, że byłoby lepiej dla partii, gdyby Henryk Długosz zrezygnował z funkcji lidera Sojuszu w Świętokrzyskiem. Dlaczego?

Włodzimierz Nieporęt: To znaczy chciałbym powiedzieć w ten sposób, że podjęte działania przez Henryka Długosza są z punktu widzenia idei poprawne zachowania statutowego, z tym, że wątpliwość moją budzi fakt głosowania nad swoistym wotum zaufania w radzie wojewódzkiej, ponieważ rada wojewódzka nie ma takiej kompetencji. Rada wojewódzka powinna dokonać oceny sytuacji politycznej w swojej organizacji i podjąć decyzję, czy istnieje potrzeba zwołania zjazdu nadzwyczajnego bądź konwencji, czy też nie. I właśnie odpowiedź na to pytanie byłoby odpowiedzią na pytanie, czy uważa, że Henryk Długosz powinien dalej kierować organizacją, czy też nie. Sytuacja jest o tyle trudna, że przewodniczący uczestniczy w takiej organizacji i w naturalny sposób wpływa na część koleżanek i kolegów, stąd przychylając się do poglądu senatora Suchańskiego miałem na myśli sytuację taką bardziej komfortową dla tych, którzy muszą podjąć decyzję trudną, dla nich w ocenie trudną.

I jeszcze jedna uwaga: ocena sytuacji politycznej w świętokrzyskim SLD nie może być tylko i wyłącznie podjęta przez pryzmat organizacji starachowickiej. To była szczególnie trudna, zarząd krajowy podjął decyzję o rozwiązaniu tej organizacji, ale z tych informacji, które docierają do nas wszystkich, w innych powiatowych organizacjach jest zbyt wiele zdarzeń, które źle świadczą o nas, o naszej organizacji i stąd to nabrzmiewa. I Heniek Długosz... Henryk Długosz, przewodniczący świętokrzyskiej Sojuszu Lewicy Demokratycznej – jak szef każdej organizacji – ponosi jakąś część odpowiedzialności.

Sygnały Dnia: Za to, co się dzieje.

Włodzimierz Nieporęt: Za to, co się dzieje. I w tej sytuacji rada mogłaby tę rzecz rozstrzygnąć.

Sygnały Dnia: Co to znaczy „rozwiązać organizację partyjną”?

Włodzimierz Nieporęt: To znaczy jeżeli taka decyzja jest podejmowana, jak w przypadku Starachowic, oznacza to, że nie ma struktur partii. Są tylko i wyłącznie członkowie i rozpoczynają tworzenie struktur organizacji, np. tak jak w Starachowicach, powiatowej.

Sygnały Dnia: Ale ci sami?

Włodzimierz Nieporęt: Tak, ci sami członkowie partii.

Sygnały Dnia: Czy mają najpierw podlegać procesowi weryfikacji?

Włodzimierz Nieporęt: Nie, nie, oni dokonują samodzielnej oceny zdarzeń, które doprowadziły do takiego rozwiązania. Jest to bardzo ważna taka formuła dokonania samooceny przez członków organizacji. Wynik takiego samosprawdzenia się jest różny, ale najczęściej przynosi pozytywne rezultaty.

Sygnały Dnia: Właściwie chyba także o panu pan Henryk Długosz powiedział, że jest pan takim „ścigającym go wilkiem jego i jego kolegów z organizacji świętokrzyskiej i któregoś z tych kolegów od czasu do czasu trzeba wyrzucić z sań, którymi uciekają, by panowie mieli kogo zjeść”.

Włodzimierz Nieporęt: A więc nie czuję się ani żadnym ściganym...

Sygnały Dnia: Ścigającym raczej.

Włodzimierz Nieporęt: Ani ścigającym w tej chwili. Ani ściganym, ani ścigającym. Natomiast sądzę, że partia, która jest partią rządzącą, jest na cenzurowanym i każde zdarzenie, które narusza bądź przepisy prawa, bądź normy obowiązujące w naszym kraju jest rozdmuchiwana do horrendalnych rozmiarów, ale to jest efekt bycia partią rządzącą. Stąd powinniśmy być wszyscy wyczuleni na sytuację i zakończyć z taką oto sytuacją, że jakoś to będzie. Po prostu została przekroczona pewna masa krytyczna, biorąc pod uwagę to, co się dzieje. Nawet odgrzewane sprawy sprzed kilku lat ponowione w publikacjach noszą znamiona novum. I tu znowu SLD jest zaangażowane. Stąd tę sytuację trzeba przerwać. Przerwać decyzjami sprawiedliwymi. Ja nie mówię, żeby zaraz leciały głowy, ale nasze otoczenie, dziennikarze, opinia publiczna powinny uznać, że decyzje, które podejmujemy, są wiarygodne i służą naprawie zdarzeń.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)