Włodzimierz Cimoszewicz: data 1 maja będzie miała wymiar symboliczny
Data 1 maja będzie miała wymiar bardziej symboliczny niż wprowadzający jakąś rzeczywiście gruntowną zmianę, przynajmniej z punktu widzenia naszego udziału w pracach, aktywności, działaniach Unii Europejskiej - powiedział minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz, gość radiowych Sygnałów Dnia.
22.01.2004 | aktual.: 22.01.2004 11:13
Sygnały Dnia: Jeszcze sto dni i będziemy członkami Unii, panie ministrze. Aż sto dni, czy tylko sto dni?
Włodzimierz Cimoszewicz: — Zależy, jak na to spojrzeć. Można powiedzieć: tylko sto dni, gdy chodzi o wszystko to, co jeszcze musimy zrobić, żeby się dobrze, w pełni przygotować do członkostwa, co musimy zrobić tu, w kraju, w administracji, w gospodarce, w przepisach prawnych. Natomiast chcę zwrócić uwagę na to, że w sumie data 1 maja będzie miała wymiar bardziej symboliczny niż wprowadzający jakąś rzeczywiście gruntowną zmianę, przynajmniej z punktu widzenia naszego udziału w pracach, aktywności, działaniach Unii Europejskiej.
Sygnały Dnia: Czyli 2 maja nie obudzimy się w zupełnie nowej, nieznanej nam rzeczywistości?
Włodzimierz Cimoszewicz: — W tym sensie, że od wielu miesięcy od podpisania traktatu akcesyjnego bierzemy udział we wszystkich pracach Unii. Z mojego punktu widzenia, a więc w obszarze problematyki międzynarodowej, polityki zagranicznej niewiele się zmieni czy nic się nie zmieni. Ale oczywiście zostaną wprowadzone w życie rozmaite zmiany przepisów prawnych związane z członkostwem i w tym sensie rozpocznie się już ten nasz prawdziwy, pełny udział w Unii.
Sygnały Dnia: Obawia się pan, że czegoś nie dopełnimy? Gdzie widzi pan największe zagrożenia? W którym obszarze?
Włodzimierz Cimoszewicz: — Nigdy nie mamy do czynienia z ideałem, także w państwach, które należą do Unii. Niedawno mieliśmy okazję czytać informacje, opinie na temat tego, w jakim stopniu wypełniają dyrektywy europejskie państwa członkowskie. Okazało się, że także te największe, te, które zakładały Unię, mają spory odsetek dyrektyw, których nie wprowadzają w życie, więc na pewno nie będziemy idealnie, w stu procentach realizowali wszystkich swoich zobowiązań, natomiast mam nadzieję, że w obszarach najważniejszych, tych, które określają na przykład naszą zdolność do absorbowania pomocy czy też które mają wpływ na nasze stosunki handlowe, na swobodne dotarcie do rynku europejskiego przez naszych producentów, naszych eksporterów, że będziemy gotowi. Największe problemy, jak wiadomo, występowały w dwóch obszarach — tego wszystkiego, co wiąże się z rolnictwem, produkcją żywności, przestrzeganiem standardów bezpieczeństwa żywności, a z drugiej strony tego wszystkiego, co wiąże się z przyjmowaniem pomocy
unijnej, i w obszarze administracji, na ile jest ona przygotowana do funkcjonowania w tych nowych warunkach. Nowych warunkach, które z jednej strony będą charakteryzowały się dużym napływem informacji, sygnałów, impulsów, regulacji europejskich (trzeba na to szybko reagować), ale polegających także na tym, że trzeba przygotowywać profesjonalnie sensowne projekty, bo bez tego nie będzie można wykorzystywać pomocy europejskiej.
Sygnały Dnia: Wczoraj chyba poczuł się pan mile na sali sejmowej, kiedy opozycja dziękowała panu i premierowi Leszkowi Millerowi za twardą postawę w sprawie konstytucji europejskiej, w sprawie tego naszego "nie" dla zapisów nicejskich. No, ale coś z tym fantem trzeba zrobić, prawda? Czy w tym roku poznamy ostateczne zapisy konstytucji europejskiej?
Włodzimierz Cimoszewicz: — Nie wiem, mam nadzieję, że tak, bo jak otwarcie (to już kilkakrotnie mówiłem) uważam, że traktat konstytucyjny jest potrzebny Unii Europejskiej, on regulowałby lepiej niż dotychczasowe przepisy wiele kwestii, porządkowałby je. Natomiast nie tylko system głosowania w Radzie Europejskiej, a więc ten spór o Niceę, pozostaje kwestią otwartą. To jest problem wstępu, to jest problem ostatecznego doprecyzowania takich kwestii, jak przewodnictwo w Unii Europejskiej, jak skład, zasady funkcjonowania Komisji Europejskiej, ale są także inne, ciągle jeszcze sporne problemy, np. lista spraw wymagających jednomyślności bądź rozstrzyganych większością głosów. W tych sporach Polska teraz nie uczestniczy, ale są to sprawy ważne dla niektórych innych państw europejskich. Wszystko zależy od nastawienia, od woli, od także zdolności Irlandczyków, którzy przewodzą w tej chwili Unii.