Włochy: oburzeni i skonsternowani politycy
Włoscy politycy, zarówno z koalicji rządzącej, jak i opozycji są skonsternowani i oburzeni środowym wystąpieniem w Parlamencie Europejskim premiera Silvio Berlusconiego, który jednemu z niemieckich deputowanych zaproponował filmową rolę "kapo z obozu koncentracyjnego".
03.07.2003 | aktual.: 03.07.2003 16:16
Media podają, że nawet wchodzący w skład rządu Berlusconiego postfaszystowski Sojusz Narodowy rozważa możliwość wystąpienia z koalicji. Przewodniczący Sojuszu, a zarazem wicepremier Gianfranco Fini sugeruje, że premier Włoch powinien przeprosić Niemca, a także Parlament Europejski, którego członków protestujących przeciwko niemu określił jako "turystów w krainie demokracji".
Niezadowolony z wystąpienia Berlusconiego w europarlamencie jest również lider wchodzącej w skład rządu postchadeckiej UDC (Unii Chrześcijanskich Demokratów) Marco Follini, który ani nie rozumie gniewu premiera spowodowanego krytycznym wobec szefa włoskiego rządu wystąpieniem nimieckiego deputowanego, ani tym bardziej nie podziela gwałtownej reakcji premiera.
Opozycyjna koalicja Drzewa Oliwnego jest oburzona postawą premiera. Określa ją jako "klęskę Włoch w Europie", która "była ciosem dla wiarygodności Italii na forum międzynarodowym".
Przywódca Partii Komunistycznej Odnowy Fausto Bertinotti wysłał na ręce obrażonego przez Berlusconiego Martina Schulza list z wyrazami solidarności, w którym słowa Berlusconiego określa jako "barbarzyński atak".
Kandydujący na stanowisko burmistrza Bolonii lider związkowy Sergio Cofferati wystąpienie premiera skomentował mroźnym ostrzeżeniem: "To dopiero początek, będzie jeszcze gorzej".
Zdaniem sekretarza generalnego postkomunistycznego ugrupowania Demokratycznej Lewicy Piero Fassino, włoska prezydencja w UE "będzie sześciomiesięczną Golgotą".
Według przywódcy Partii Zielonych Alfonso Pecoraro Scanio, Berlusconi po swoim wystąpieniu przeciwko Schultzowi powinien podać się do dymisji.
Sekretarz włoskich socjaldemokratów (SDI) Enrico Bosselli, komentując wystąpienie premiera powiedział, że "włoska prezydencja źle się rozpoczęła", a wiceprzewodniczący wyborczego kartelu "La Margherita" Arturo Parisi obawia się, że "nieodpowiedzialne zachowanie premiera stanowi poważne ryzyko dla włoskiej prezydencji".
Lider włoskiej opozycji Francesco Rutelli, który w ostatnich wyborach był kontrkandydatem Berlusconiego na stanowisko premiera Włoch, podkreśla ze smutkiem, że Berlusconi w europarlamencie "przedstawił Włochy w fałszywym świetle, wyrządzając im wielką krzywdę".