Władze złożyły kondolencje bliskim ofiar pożaru
Prezydent Bronisław Komorowski, marszałek sejmu Grzegorz Schetyna, premier Donald Tusk i szef PE Jerzy Buzek złożyli kondolencje rodzinom ofiar tragicznego pożaru w Świętochłowicach, w którym zginęło pięć osób, a siedem zostało rannych.
W piątek wieczorem na stronie kancelarii prezydenta pojawiły się kondolencje Bronisława Komorowskiego, w których "przekazuje wyrazy współczucia rodzinom ofiar i wszystkim, którzy ucierpieli w pożarze".
Jak poinformowało Biuro Prasowe Kancelarii Sejmu, Schetyna złożył na ręce prezydenta Świętochłowic wyrazy współczucia z powodu tragicznego w skutkach pożaru kamienicy w tym mieście. "Głęboko poruszony dramatem mieszkańców ogarniętej pożarem kamienicy, przekazuję wyrazy solidarności wszystkim, którzy ucierpieli. Pamiętając również o tych, którzy walczą o życie w szpitalu, łączę się w żalu i smutku z rodzinami i bliskimi ofiar - napisał marszałek Schetyna.
Wcześniej na wspólnej z szefem Parlamentu Europejskiego konferencji prasowej premier Tusk powiedział, że zapewnił Jerzego Buzka, który jest mieszkańcem regionu śląskiego, że zarówno rodziny tych, którzy zginęli w pożarze, jak i ranni - będą otoczeni opieką.
- Wojewoda śląski jest zobowiązany, by dołożyć wszelkich starań, aby ci, którzy ucierpieli, mieli każdą formę pomocy do swojej dyspozycji - powiedział Tusk.
Buzek podziękował premierowi za kondolencje i słowa sympatii. Dodał, że w regionie śląskim mieszka przez całe życie, więc te tragiczne zdarzenia dotyczą miejsc i ludzi mu najbliższych. Buzek podkreślił, że jest przekonany, iż - tak jak to było w przeszłości w takich sytuacjach - osoby poszkodowane uzyskają wsparcie.
W wyniku pożaru w trzykondygnacyjnym budynku w Świętochłowicach na miejscu zginęły cztery osoby, piąta zmarła w drodze do szpitala. Rannych jest siedem osób, w tym półtoraroczne dziecko.
Pożar wybuchł na klatce schodowej w nocy po godz. 1.30. Ogień przepalił drzwi i uniemożliwił mieszkańcom wydostanie się z budynku, dlatego poszkodowani byli ewakuowani przez okna. Z budynku udało się wydostać 30 osobom.
W pożarze spaliło się sześć mieszkań, część klatki schodowej zawaliła się. Akcja ratownicza była wyjątkowo trudna m.in. ze względu na drewniane stropy budynku, które szybko zajęły się ogniem.
W akcji wzięło udział 18 zastępów strażackich. Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana. Wyjaśnieniem zajmuje się policja i prokuratura.