Władze Ukrainy mają dowody na rosyjskie dywersje
Ukraińskie władze mają dowody na udział rosyjskich służb specjalnych w organizacji zamieszek we wschodniej części kraju. Dochodziło do nich w Ługańsku, Charkowie i Doniecku.
Premier Arsenij Jaceniuk wygłosił orędzie do mieszkańców Wschodu i Południa Ukrainy. Powiedział, że ukraińskie organy ścigania mają dowody na to, że za odbywającymi się tam manifestacjami stoją rosyjskie służby. Przyznał jednak, że część mieszkańców tych regionów obawia się nowych władz, dlatego postanowił zwrócić się bezpośrednio do nich.
Arsenij Jaceniuk podkreślił, że nowe władze także biorą pod uwagę ich interesy: odłożono podpisanie części gospodarczej umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską - wywoływała ona obawy, że część zakładów przemysłowych na wschodzie i południu nie wytrzyma konkurencji towarów ze Wspólnoty. Nie mają też zamiaru ograniczać sfer wykorzystania języka rosyjskiego. - Moja żona, Teresa, mówi głównie po rosyjsku i ona, tak jak i miliony rosyjskojęzycznych Ukraińców, nie potrzebuje ochrony Kremla - powiedział.
Premier zapewnił, że Ukraina nie dołączy do NATO i taka decyzja została podjęta tylko ze względu na konieczność zachowania jedności kraju. - Bronić naszego kraju będzie silna, nowoczesna, ukraińska armia - dodał.
Swoje orędzie szef rządu wygłosił wyjątkowo po rosyjsku.