Władza, prestiż i pieniądze a płeć
Tam, gdzie zaczyna się władza, prestiż i pieniądze, tam zaczyna się liczyć płeć - powiedziała podczas konferencji "Współczesne wyzwania i dylematy kobiety - menedżera w administracji publicznej" pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn Magdalena Środa.
W konferencji zorganizowanej przez Urząd Służby Cywilnej uczestniczyły kobiety zajmujące wyższe stanowiska w administracji publicznej - dyrektorzy departamentów administracji rządowej i ich zastępcy.
W sferze publicznej mamy ciągłą i monotonną paradę garniturów - powiedziała Środa. Jak dodała, również w administracji publicznej kobiety mają wszystkie takie same warunki, żeby zrobić karierę jak mężczyźni, a jej nie robią; kiedy trzeba kogoś awansować, to awansuje się jednak mężczyzn.
Jak podaje USC, na 50 stanowisk dyrektorów generalnych ministerstw, urzędów centralnych i urzędów wojewódzkich (obsadzonych w trybie konkursowym) 39 to mężczyźni, a tylko 11 - kobiety. Z 1056 stanowisk dyrektorów departamentów i ich zastępców w ministerstwach, urzędach centralnych i urzędach wojewódzkich mężczyźni zajmują - 638, kobiety - 418.
Tymczasem wśród 2120 urzędników służby cywilnej kobiet jest więcej niż mężczyzn. Mianowanie uzyskało do tej pory 1085 pań i 1035 panów.
Jak wyjaśniła Środa, kobiety nie brały udziału w tworzeniu sfery publicznej, dlatego również rynek pracy został ukształtowany przez osoby nie rodzące i nie wychowujące dzieci. Dlatego kobiety napotykają trudności nie tylko w znalezieniu pracy, ale także w awansowaniu i uzyskiwaniu takich samych jak mężczyźni dochodów.
Kobiety cały czas traktowane są w sferze publicznej, czyli w pracy, tak jak w sferze prywatnej, czyli jako osoby pomocne np. w herbacie i organizowaniu różnych drobnych spraw, albo właśnie jako takie przymilne, które można poklepać po pupie albo można zawiesić za nią jakiś pornograficzny kalendarz - podkreśliła Środa.
Dyrektor Instytutu Rozwoju Służb Społecznych Joanna Staręga- Piasek zaznaczyła, że struktura zatrudnienia w administracji publicznej przypomina piramidę o coraz węższym wierzchołku - im wyższe stanowisko, tym mniej kobiet.
Jak podkreśliła, kobiety na wyższych stanowiskach, tak samo kompetentne i wykształcone jak mężczyźni, muszą ukrywać swoją kobiecość, która jest traktowana jak coś niepożądanego. Według niej, kobiece cechy takie jak empatia czy intuicja powinny być raczej atutami pracownika.
Inny gość konferencji szefowa Instytutu Spraw Publicznych prof. Lena Kolarska-Bobińska mówiła o pozytywnych zmianach w świadomości Polaków jakie nastąpiły w ciągu kilku ostatnich lat. Według niej, kobiety coraz częściej dostrzegają różnice w traktowaniu obu płci i uważają je za nieuzasadnione; coraz więcej Polaków uważa też, że kobieta może być dobrym szefem.
Kolarska-Bobińska podkreśliła, że kobiet z wyższym wykształceniem jest w Polsce więcej niż mężczyzn. Jak zaznaczyła, to właśnie one najsilniej odczuwają efekt "szklanego sufitu" - mimo kompetencji i wykształcenia nie są awansowane na wyższe stanowiska.
We wtorkowej konferencji uczestniczyli też m.in.: szefowa Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, prof. Maria Gintowt- Jankowicz; prezydent Polskiej Konfederacji Pracowników Prywatnych, Henryka Bochniarz i szef służby cywilnej, Jan Pastwa.