Władza nie zleciła zabójstwa dowódcy partyzantów
Pion śledczy białostockiego oddziału IPN umorzył we wtorek śledztwo w sprawie okoliczności śmierci w 1954 r. dowódcy podziemia niepodległościowego na Podlasiu, majora Jana Tabortowskiego. Powodem było przedawnienie. Jednocześnie IPN wykluczył, by zabójstwo Tabortowskiego było
inspirowane, a nawet zlecone przez ówczesne władze komunistyczne.
Major Jan Tabortowski ps. Bruzda, dowódca białostockiego oddziału WiN, został zastrzelony w czasie napadu na Gminną Kasę Społeczną 23 sierpnia 1954 r. w Przytułach (dawne województwo białostockie).
Kilka lat temu, ówczesny minister koordynator ds. służb specjalnych Janusz Pałubicki przekazał Głównej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu informację o tym, że było to zabójstwo na zlecenie UB, dokonane przez któregoś z żołnierzy z oddziału "Bruzdy". Miał to zrobić za "pół litra".
W związku z brakiem dowodów, że takie zlecenie miało miejsce, Instytut postawił dwie tezy. Pierwszą, że "Bruzda" został postrzelony nie śmiertelnie przez któregoś ze swoich żołnierzy, przypadkowo w czasie akcji, bo było ciemno. Drugą, że był to celowy zamach członka tej grupy, ale nie inspirowany przez władze komunistyczne, a wynikający z innych pobudek.(ck)